5 tygodni i jeden dzień tyle dokładnie zajęło mi przejechanie 13,344 km z Toronto do Tofino na Wyspie Vancouver i z powrotem. Na mojej drodze spotkałam i sfotografowałam 18 par i każdej z nich zadałam 8 tych samych pytań na temat ich związku i Kanady. Moja podróż zaczęła się na początku kwietnia i jak się szybko okazało kanadyjska zima nie powiedziała jeszcze wtedy ostatniego słowa. W pierwszym tygodniu jazdy samochodem przez Ontario i prerie, temperatura potrafiła spaść do -27’C. Byłam średnio przygotowana na takie okoliczności przyrody, ale zacisnęłam zęby, jechałam dalej i jak mantrę powtarzałam: to jest Kanada,więc musi być zimno. To była jedyna rzecz, która mogła mojej głowie wytłumaczyć kwietniowe mrozy, zamiecie śnieżne i dzięki temu przetrwałam pierwszy tydzień, samotnej jazdy samochodem w zimowych warunkach. Później było już tylko lepiej.
20 sekund
Pomysł na moją samotną podróż narodził się dosłownie 8 miesięcy przed kwietniowymi mrozami. Zjeżdżałam winda na kolejny ślub, który fotografowałam tego lata i poczułam, że nie chcę być fotografem, który wpada w rutynę i nie czerpie przyjemności z tego co robi. Nie wiem jak i skąd nagle w mojej głowie pojawił się pomysł projektu fotograficznego „Love Across Canada”. Po kilkudziesięciu sekundach w windzie wiedziałam, że muszę to zrobić. Było to jedno z tych kilku momentów w życiu, kiedy coś wpada nam do głowy i wraz z pojawieniem się myśli, wiemy że musimy poruszyć wszystko, żeby to zrealizować. Wiedziałam, że nie mogę odtrącić tego pomysłu i przejść do porządku dziennego. Dlatego też jeszcze tego samego wieczora podzieliłam się moim planem z Norbertem, który mu przyklasnął. Wiedziałam, że teraz zależy już tylko ode mnie kiedy i jak go zrealizuję.
KILKA POWODÓW, JEDEN CEL
Kiedy zaczęłam rozkładać mój pomysł na drobniejsze kawałki, to powoli zaczął on się układać w całość. Inspiracja, nauka czegoś nowego były tylko jednym z kilku kolejnych powodów, które przemawiały za tym, żeby wyruszyć w drogę. Kolejnym z nich był fakt, że od kilku miesięcy mogłam aplikować o kanadyjskie obywatelstwo. I pomimo tego, że widziałam już spory kawałek Kanady, to w dalszym ciągu czułam, że jeszcze tak wiele jest do odkrycia. Nie chciałam, żeby moje ewentualne obywatelstwo było tylko papierkiem. Moją podróż po Kanadzie chciałam potraktować również jako formę połączenia się z krajem i zastanowienia się co on w ogóle dla mnie znaczy i dlaczego chcę przyjąć jego obywatelstwo. Poza tym wiedziałam, że po tej podróży nie będzie już odwrotu i w końcu będę musiała zebrać się do kupy i napisać książkę o Kanadzie, która siedzi w mojej głowie przez ostatnie 3 lata.
5 sekund
Od jakiegoś czasu staram się stosować zasadę 5 sekund, która świetnie została opisana przez Mel Robinson. Zasada ta mówi, że jesteśmy w stanie zrobić w życiu więcej niż sądzimy. Niekiedy jednak za dużo czasu zajmuje nam rozmyślanie nad pomysłem, odkładanie go na póżniej, niż jego faktyczna realizacja.
Odkładanie rzeczy na przyszłość jest moim zdaniem wielkim wrogiem bycia tu i teraz. Nie chcę myśleć, że coś mogę zrobić później, albo na emeryturze, bo skąd ta pewność czy w ogóle jej dożyjemy? Ponoć odkładanie rzeczy na później nie jest wynikiem naszego lenistwa, tylko samoobrony. To nasz mózg broni się przed stresem, który może pojawiać się w wyniku myślenia o nowych przedsięwzięciach czy pomysłach.
Jadąc widną z moim trochę szalonym pomysłem, od razu wiedziałam, że nie mogę go odtrącić i pozwolić realistycznemu myśleniu przekreślić moich marzeń.
8 miesięcy później
Kiedy 8 miesięcy później ruszyłam w drogę, w samochodzie, który przez kolejnych 5 tygodni stał się moją szafą, jadalnią, miejscem na drzemki, wiedziałam, że zaczynam przygodę, której nie zapomnę do końca życia. Moje wewnętrzne dziecko obudziło się z zimowego marazmu. Czułam się gotowa na przygodę i nie mogłam się doczekać tego wszystkiego co spotka mnie po drodze. Za sobą miałam tygodnie planowania, szukania par w różnych prowincjach, które dadzą się sfotografować zupełnie obcej osobie, które otworzą się przed nią, na tyle żeby opowiedzieć o swoich marzeniach i planach. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, jak przez pierwszy tydzień zmarzną moje cztery litery czy co to znaczy prowadzić samochód przez tysiące kilometrów.
Myślę, że kiedy zaufamy sobie, włożymy wysiłek żeby zrealizować swojego marzenia, nawet te najbardziej przerażające plany staną się rzeczywistością. Ruszając w drogę przez Kanadę, nie byłam przygotowana na nią w 100%. Nie miałam rozwiązania na każdą okazję, mało tego, nie wiedziałam nawet czy wystarczy mi funduszy na bycie 5 tygodni w podróży. W mojej głowie dźwięczał jednak Mark Twain i jego zdanie, które już od dobrych kilku lat sprawia, że podejmuję się wyzwań, nawet wtedy kiedy nie są one do końca dopracowane.
Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś. Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj.
Paulina | 12 czerwca 2018
|
Piękny projekt, gratuluję odwagi. Czytałam ostatnio książkę „Czego najbardziej żałują umierający” i zgadzam się w 100%, każdy z nas powinien sobie zdać sprawę z tego, że mamy ograniczony czas i zamiast czekać, zacząć działać.
Asia | 13 czerwca 2018
|
Super! Czekam na kolejny wpis. Śledziłam trasę na instagramie i bardzo mnie to inspirowało. Do codziennych małych wyzwań!
Wojtek | 13 czerwca 2018
|
Wpanialy pomysl – gratuluje wytrwalosci! Namawiam to kolejnych wypraw a tymczasem czekam na wiecej zdjec. Wszystkiego dobrego.