KANADYJSKIE LIFESTORY

Jakub Muda, to pierwszy Polak, który przeszedł całą Kanadę, od zachodu do wschodu. 21 stycznia 2015 wyruszył z Victorii, w Kolumbii Brytyjskiej, i pokonał prawie 8000 kilometrów. Jego niesamowita wyprawa zakończyła się po 16 miesięcznej wędrówce w Cape Spear, w Nowej Fundlandii i Labradorze. Relację z jego ekspedycji można było śledzić na stronie 8000km Across Canada, gdzie na bieżąco dzielił się swoimi zmaganiami.

Zapraszam Was na kolejny wywiad z serii „Kanada oczami Polaków”, gdzie Jakub dzieli się wrażeniami z jego epickiej wyprawy. Opowiada skąd narodził się pomysł, jak wyglądały przygotowania oraz która z prowincji okazała się najbardziej wymagająca. Poza tym będziecie mogli dowiedzieć się nieco o Jakuba spostrzeżaniach dotyczących życia w Montrealu i Kanadzie. 

 

21 stycznia 2015 ruszyłeś w samotną wędrówkę, której celem było przejście całej Kanady wszerz, od Pacyfiku do Atlantyku. Zacząłeś ją w Victorii, W Kolumbii Brytyjskiej, a skończyłeś w Cape Spear, w Nowej Fundlandii i Labradorze. Jak narodził się ten pomysł?
Pomysł wyprawy, jakiejkolwiek, był we mnie od zawsze. Nie lubię siedzieć na miejscu i od dawna myślałem o tego typu przygodzie. Będąc już w Kanadzie, zacząłem zastanawiać się nad przejściem El Camino de Santiego, znanego szlaku w Hiszpanii. Ale uznałem, że trasa ta jest dosyć krótka (około 700km). Któregoś dnia trafiłem na historię Terry’ego Fox’a, który zachorował na raka i zdecydował się na bieg wzdłuż Kanady, żeby zwiększyć świadomość czym jest ta choroba. Jego Maraton Nadziei, Maraton of Hope, był dużą inspiracją.

Jakub Muda, Across Canada

Jak długo przygotowywałeś się pod kątem ekwipunku, fizycznie i psychicznie?
Trwało to 11 miesięcy. Od lutego 2014. Wybierałem ekwipunek, robiłem treningi oraz szukałem sponsorów, którzy wsparliby mój pomysł. Było tego naprawdę dużo.

Jak zabrałeś się za całą organizację? Nie jest, to wyprawa w stylu: spakuję się i pójdę, tylko coś, co wymaga dużo logistycznych działań?
Głównym problemem było to, że przechodziłem przez różne klimaty, ukształtowania geograficzne i pory roku. Góry Skaliste, to nie to samo co prerie czy Nowa Fundlandia. Musiałem przygotować się pod kątem zimy i lata. Oglądałem m.in filmy dokumentalne pokazujące różne ekspedycje np. na Mount Everest, czy Wojciecha Cejrowskiego. Próbowałem zwracać uwagę jakie błędy są popełnianie, a co się sprawdza.

Twoja wędrówka zaczęła się 21 stycznia 2015 roku, a zakończyła 21 maja 2016. Jak wyglądała sprawa ekwipunku? Czy zabrałeś wszystko ze sobą na raz czy np. dosyłałeś sobie rzeczy na kolejne etapy?
W Victorii zacząłem z ekwipunkiem zimowym, ale jak doleciałem na miejsce w styczniu, to okazało się, że jest tam bardzo wiosennie i wszystko mi nieco ciążyło. Natomiast, za Vancouver zaczęły się góry i zima. W domu, w Polsce i Montrealu, miałem przygotowane rzeczy letnie, które zostały do mnie wysłane, kiedy ich potrzebowałem.

Na Twoich filmach relacjonujących podróż zauważyłam, że zacząłeś przygodę z plecakiem. Ile on ważył?
Ważył w okolicach 30 kilogramów.

A później, w pewnym momencie, pojawił się wózek, który pchałeś. Skąd ta zmiana i w którym momencie zamieniłeś plecak na wózek?
Pomysł wózka był cały czas, ale ostatni miesiąc przed wyruszeniem w podróż, był tak napięty, że nie miałem czasu na jego znalezienie. Temat wózka powrócił w Vancouver, gdzie otrzymałem sporą pomoc. Osobą, która kupiła i wysłał mi wózek do Kelowny, gdzie już byłem, był Pan Zenek. Od tej miejscowości zacząłem maszerować już z wózkiem.

Jakub Muda, Across Canada

Jak wyglądało Twoje poszukiwanie sponsorów?
To była bardzo żmudna praca. Żeby w ogóle mieć szansę na znalezienie sponsorów, trzeba posiadać stronę internetową, tak żeby już była jakaś ekspozycja. Zaczynałem od małych mediów, a z czasem startowałem do coraz większych. Punktem zwrotnym był moment, kiedy Onet.pl opublikował ze mną wywiad, na ich stronie głównej. Spowodowało, to znaczny wzrost zainteresowania wyprawą.

Oznacza to, że kiedy ruszyłeś w drogę, to Twoja wyprawa była już dobrze nagłośniona?
Tak, ruszając miałem sponsorów, wsparcie medialne. Uważałem to jako mój, mały sukces organizacyjny, ponieważ nigdy wcześniej nie zrobiłem żadnej wyprawy i jakby nie patrzeć wszyscy sponsorzy i media uwierzyli mi na słowo, że ona dojdzie do skutku. A wisienką na torcie był patronat honorowy Marka Kamińskiego.

Jaki był dla Ciebie najtrudniejszy etap?
W trakcie drogi zapisywałem jedną rzecz, która była dla mnie najtrudniejsza w każdej prowincji. I tak w Kolumbii Brytyjskiej było to odwodnienie i góry. Był taki dzień, kiedy w dziczy musiałem przejść ponad 40 kilometrów, w zimie, a byłem odwodniony i posiadałem edynie 1 litr wody. Zacząłem topić śnieg, ale coś było z nim nie tak, gdyż miałem po nim jeszcze większe pragnienie. Później musiałem spędzić dwa dni w hotelu, żeby wrócić do normalnego stanu.
W Albercie, pojawiły się poważne odciski. W Saskatchewan, to był wiatr i duże odległości.

Manitoba była istnym piekarnikiem. Było tak gorąco, że nie mogłem normalnie funkcjonować, miałem poparzenia słoneczne.

Północne Ontario – samotność. Pomiędzy Kenorą, a Thunder Bay, które leżą prawie 500 kilometrów od siebie, były tylko dwa małe miasteczka, przez które przechodziłem.

Jakub Muda, Across Canada

A jak z kolejnymi prowincjami? Co Cię w nich prawie wykończyło?
Kiedy byłem w południowym Ontario zaczęła być jesień, a ja w dalszym ciągu miałem letni ekwipunek. Quebec, to przede wszystkim jesienna pogoda: zimno, mokro i nieprzyjemnie. A za Quebec City zaczęło się „zimowe piekło”. Wybrałem drogę północną, przez góry, i było bardzo ciężko z powodu wielu zamieci śnieżnych. Nowy Brunszwik, ekstremalna zima. Nowa Szkocja, kontuzje. Uszkodziłem sobie kolano i utykałem na jedną nogę. Później pojawiły się problemy ze stawem biodrowym. Nowa Fundlandia i Labrador, deszcze i ogromne zmęczenie.

Jak dawałeś sobie radę z samotnością? Jak się motywowałeś?
Na samym początku było to bardzo proste, ponieważ motywacja i podekscytowanie były spore. Najtrudniej było od Montrealu, kiedy przez jakiś czas zostałem w domu i ruszenie w dalszą drogę było ciężkie. Sporą motywacją byli ludzie, których spotykałem na drodze. Rozmawiałem z nimi o tym, co robię i wtedy oni, w jakiś sposób, przypominali mi, że moja wyprawa jest wyjątkowa.

Która część Kanady najbardziej Ci się spodobała?
Kolumbia Brytyjska jest niezwykła. Uwielbiam góry. Alberta, pomimo tego, że jest tu głównie krajobraz preriowy, to był to mój pierwszy raz, kiedy widziałem jak horyzont nie ma końca.Spore wrażenie zrobiła na mnie Nowa Fundlandia i Labrador, gdzie odczuwałem ogromne, fascynujące poczucie izolacji.

Jakub Muda, Across CanadaJakub Muda, Across Canada

Czy teraz, po tych wszystkich doświadczeniach coś byś zmienił w swojej wyprawie?
Nie mam jakiś rzeczy, które zmieniłbym całkowicie. Myślę, że wiele sytuacji kreowały kolejne wydarzenia, które stały się elementem tej ekspedycji. Może powinienem położyć większy nacisk na promocję, ale szczerze mówiąc po całodniowym marszu, niekiedy, nie miałem siły pisać postów na Facebooku, czy informować jak minął mi dzień. Zmęczenie było niekiedy zbyt silne.

Spotkałeś wielu ludzi na swojej drodze. Jak odbierali Twój pomysł przejścia Kanady i w jaki sposób starali Ci się oni pomóc?

Reakcje ludzi były bardzo pozytywne. Otrzymałem ogromne wsparcie ze strony Polonii i organizacji polonijnych, na przykład Kongresu Polonii Kanadyjskiej, Stowarzyszenia Kombatantów czy Federacji Polek. Wszyscy byli bardzo dumni, że Polak podjął się takiej drogi. Również osoby prywatne, Polacy i nie tylko wspomogli wyprawę.

Czyli wygląda na to, że Polacy są wszędzie?
Z moich doświadczeń wynika, że tak. Spotykałem Polaków w różnych częściach Kanady.

A jak było z pomocą ze strony Kanadyjczyków?

Kanadyjczycy nieśli nieco inną pomoc. Polska pomoc była bardziej zaplanowana, a kanadyjska bardziej spontaniczna.

A czy miałeś jakieś momenty, kiedy czułeś się zagrożony ze strony ludzi?
Były takie momenty. Jedna sytuacja miała miejsce w Kolumbii Brytyjskiej. Padał deszcz, było już ciemno. Zobaczyłem stację benzynową i postanowiłem rozstawić namiot w jej okolicy. Dookoła widziałem sporo dziwnych ludzi, pod wpływem alkoholu czy narkotyków. Później okazało się, że jest to rezerwat indiański. To, co rano zobaczyłem było zatrważające. Domy w stanie ruiny, pijani ludzie, zataczający się z samego rana.

A miałeś coś na swoją, ewentualną, obronę?
Tak, zabrałem ze sobą gaz na niedźwiedzie i ludzi. Nie chciałem iść z bronią, ponieważ budzi ona strach w ludziach.

Jak dałeś sobie radę z Górami Skalistymi?
Krok po kroku. W trakcie mojej wędrówki przez góry nie musiałem często spać w namiocie, dlatego że dostawałem duże wsparcie od hoteli/ moteli, które mijałem. W wielu przypadkach oferowały darmowy nocleg. Jednak pomiędzy miastami spałem w namiocie i zwykle był wielki mróz.

Jakub Muda, Across Canada

 

Gdzie zazwyczaj spędzałeś noce?
Pod namiotem. Poza tym spędziłem sporo nocy w motelach, które, tak jak wspomniałem, oferowały mi nocleg za darmo. Niekiedy nocowałem u ludzi, których spotkałem na swoim szlaku. Zdarzały się też noclegi w dziwnych miejscach, takich jak: farma, jacht, remiza strażacka, sauna czy pralnia.

Miałem również przypadki, kiedy przespałem się trochę na dziko. Raz doszedłem do motelu, gdzie wszystko było otwarte, ale nikogo nie było na miejscu. Byłem tak zmęczony, że zająłem jeden pokój i spędziłem w nim noc. Rano starałem się zatrzeć ślady, tak żeby nikt nie zobaczył mojej obecności. Niekiedy trzeba było kombinować.

Czy na swojej drodze spotkałeś jakieś dzikie zwierzęta?
Spotkałem łosie, widziałem z daleka niedźwiedzia. Najwięcej szkód wyrobiły wiewiórki, które jednej nocy zjadły moje suche jedzenie typu orzechy. Raz zostałem pogoniony przez łosie w Nowej Fundlandii. A pomiędzy Manitobą, w okolicach Winnipeg, a Ontario myślałem, że zostanę zjedzony przez komary, które wyglądały jakby latały stadami i tworzyły wręcz czarne chmury.

Jakub Muda, Across CanadaJakub Muda, Across Canada

Czy miałeś jakieś przerwy po drodze?
Od samego początku, zwłaszcza tam gdzie spotykałem Polaków, byłem zabierany przez nich na małe zwiedzanie okolicy. Będąc na przykład w Vancouver, odwiedziłem Whistler, w Calgary – Lake Louise. Zrobiłem sobie kilka mniejszych przerw. Gdybym ich nie zrobił, nie dałbym rady iść dalej. Miałem małą przerwę w Toronto i w Montrealu. Gdzie regenerowałem siły.

Twoja wyprawa trwała 16 miesięcy. W jaki sposób byłeś w stanie wygospodarować tyle czasu?
Musiałem zrobić pauzę i skupić całą swoją uwagę wokół niej. Na uczelni wziąłem urlop i wszystko dostosowałem do mojego celu, czyli przejścia Kanady.

Jakub Muda, Across Canada Jakub Muda, Across CanadaJakub Muda, Across Canada

W jaki sposób wybrałeś swoja trasę? Czym kierowałeś się przy jej wyborze?
Tak naprawdę trasę planowałem do kolejnego zakrętu 😉 Kanada jest tak ogromnym krajem, że zaplanowanie wszystkiego z góry nie miało sensu. Wiedziałem, że zaczynam w Kolumbii Brytyjskiej i obmyślałem trasę na bieżąco. Moim wyznacznikiem były duże miasta, o które zahaczałem. Trasa była układane tak, żeby je ze sobą połączyć.

Ile średnio kilometrów pokonywałeś dziennie? I jaki był Twój dzienny rekord?
Najwięcej pokonałem 57 kilometrów jednego dnia i zajęło mi to około 11 godzin. A co do średniej ilości dziennych kilometrów, to wiele zależało od prowincji. W Saskatchewan moja średnia wynosiła około 45 kilometrów dziennie. Wszystko było idealne: pogoda, ukształtowanie terenu i moje samopoczucie.

Ile dokładnie przeszedłeś kilometrów?
Przeszedłem prawie 8 000 kilometrów.

Jakub Muda, Across Canada

Czy po przejściu Kanady od Pacyfiku do Atlantyku zmieniło się Twoje postrzeganie tego kraju?
Tak. Teraz wiem co oznacza wielkość tego kraju oraz jak bardzo zróżnicowany jest pod względem geograficznym. W jakiś sposób, Kanada przypomina mi nieco Polskę, tylko 30 razy większą.

Jakub Muda, Across Canada

Czy masz jakieś kolejne wyprawy w planach?
Tak mam. Pomysł pojawił się w Manitobie, w bardzo gorący dzień. Jest to wyprawa na rowerze, od północnej Alaski przez dwie Ameryki, do Argentyny. Trasa liczy około 25 000 kilometrów.

Czy to nie jest tak, że jak już raz zacznie się tego typu ekspedycje, to nie można ich skończyć?
Coś w tym jest. Tego typu wyprawy, to walka z samym sobą, ze swoimi słabościami i bólem. Poza tym spory zastrzyk adrenaliny, od której łatwo jest się uzależnić.

Moja wędrówka uświadomiła mi,  że niektóre nasze problemy kreujemy sobie sami. I tak naprawdę w życiu, albo coś chcemy i do tego dążymy, albo nie chcemy i nic nie robimy w tym kierunku.

Jakub Muda, Across Canada

Wróćmy na chwilę do życia w Kanadzie i Montrealu. Jakim sposobem znalazłeś się w Kanadzie?
Wszystko zaczęło się od tego, że kilkanaście late temu byyłem w Kanadzie, a konkretnie w Montrealu, na wakacjach z rodzicami. I to właśnie wtedy, jeszcze jako dziecko, zachłysnąłem się Kanadą i Montrealem. Postanowiłem, że kiedyś tu wrócę.

Co takiego spodobało Ci się wtedy w Kanadzie, Montrealu?
To, co wtedy zauważyłem, to to, że ludzie żyją innym życiem, są bardziej otwarci i zrelaksowani. Po tych wakacjach, wiedziałem, że chciałbym tutaj wrócić. Dlatego kilka dni po maturze, kolejny raz, wyjechałem do Kanady. Było to w ramach International Experience Canada, wizy Working Holiday. I będąc już na miejscu, zacząłem działać w kierunku dostania się na kanadyjską uczelnię.

Kiedy przyjechałeś do Kanady w ramach IEC?
W czerwcu 2012.

Po jakim czasie zmieniłeś swój status na studencki?
Po niecałym roku, w kwietniu 2013.

Co studiujesz i na jakiej uczelni?

Studiuję dwa kierunki: chemię i matematyką na montrealskim Uniwersytecie Concordia.

Aplikując na kanadyjską uczelnię, jako student zagraniczny, trzeba zdać test językowy. Jaki test wybrałeś?
Zdawałem TOEFL.

Jak oceniłbyś ten test?
Jest to test, który nie ocenia wyłącznie znajomości języka, tylko umiejętność rozwiązywania testów. Trzeba wiedzieć jak go zdawać. Moim zdaniem, ogranicza on nieco samodzielne myślenie, ponieważ wymaga od nas śledzenia pewnej ścieżki, która została wcześniej ustalona przez osoby go tworzące.

Jaki język jest dominujący na Twojej uczelni?
Językiem dominującym jest angielski.

Czy mówisz po francusku i po angielsku?
Tak, mówię biegle w dwóch językach.

Jakim miastem do mieszkanie jest Montreal?
Montreal jest dużym miastem, w którym można poczuć się jak w małej miejscowości. Niektóre dzielnice, nawet blisko centrum, mają klimat małomiasteczkowy. Jest, to miasto w którym nie da się nudzić. Wybrałem Montreal nie tylko ze względu na uczelnię i atmosferę. Tutaj mają również siedzibę firmy, które są w kręgu moich zainteresowań. Mam na myśli: Kanadyjską Agencję Kosmiczną czy Bombardier.

Co lubisz w kanadyjskim stylu życia, a co jest Ci trudno zaakceptować?
Bardzo lubię ludzi w Kanadzie, którzy są dla siebie po prostu mili i uprzejmi. Ułatwia, to codzienne funkcjonowanie. Lubię to, że w Kanadzie, a przynajmniej, gdzie ja żyję w Montrealu, mam gwarancję tego, że będzie mroźna zima i upalne lato. Kanada jest też ogólnie bezpiecznym krajem. Ostatnio miałem sytuację, że wybrałem się o 2 w nocy do Tim Hortons. Było bardzo ślisko i nagle jakiś mężczyzna do mnie krzyczy: “Uciekaj na prawo, bo ta strona jest bardzo oblodzona”.

W Kanadzie przeszkadza mi poziom biurokracji, który niekiedy trudno jest przeskoczyć. Mam wrażenie, że trudno jest w tym kraju być nieprzeciętnym i myśleć inaczej. System kanadyjski połyka ludzi i ma na celu produkowanie “bezmyślnych robotów”, którzy śledzą procedury i płacą podatki.

Czy po skończeniu studiów, dalej chcesz mieszkać w Montrealu?
Na pewno przez jakiś czas tak, ale nie ukrywam, że chciałbym spróbować życia w innych kanadyjskich miastach na przykład Vancouver czy St. John’s.

Jaki etap był do tej pory dla Ciebie najtrudniejszy w Kanadzie?
Na pewno początki są najtrudniejsze, kiedy wszystko zostawiamy za sobą i nagle wiele rzeczy trzeba budować od początku.

Jake trzy rady dałbyś osobom, którą chcą zamieszkać w Kanadzie?
Myślę, że warto wybrać duże miasto, które da nam możliwość rozwoju. Na pewno dobrze jest solidnie przemyśleć wyjazd, ponieważ nie jest to łatwa przeprowadzka. A na koniec: nie bać się wyzwań.

W jakich trzech słowach opisałbyś Kanadę?
Wielka, zimna i zróżnicowana.

Dzięki za rozmowę. I trzymam kciuki za kolejne ekspedycje! Jak macie jakieś dodatkowe pytania do Jakuba, to dajcie znać w komentarzach.

Written by

Osiem lat temu postanowiłam zamknąć swoje, dosyć, poukładane życie w Polsce i przez rok pomieszkać w kraju który ludziom kojarzy się z zimnem, liściem klonowym i pięknymi krajobrazami. Moją przygodę z Kanadą rozpoczęłam w Edmonton, skąd po trzech tygodniach, przeniosłam się do Toronto, gdzie dalej mieszkam. Ciągle szukam nowych wrażeń i bodźców. Jestem uzależniona od podróżowania, fotografowania, a moja lista rzeczy do zrobienia rośnie z każdym dniem. Zapraszam do polubienia 6757km na facebooku i śledzenia co dzieje się w Kraju Klonowego Liścia. A dzieje się sporo! Monika

Latest comments
  • Ale chlopak, z checia bym sie zaprzyjaznila z nim. right on 🙂

  • Fantastyczna wyprawa! Gratuluję determinacji. Sama planuję w najbliższym czasie nieco zbliżone przedsięwzięcie, a sen z oczu spędza mi widmo dzikich zwierzat… a najbardziej niedżwiedzi. Czy oprócz standardowego wieszania jedzenia na drzewie i gazu, gwizdków i dzwonków mógłbyś coś doradzić?? Czy rzeczywiście tylko raz widziałeś niedżwiedzia i to z daleka?

  • Piękna wyprawa! Podobno „Ten, kto znalazł się za drzwiami, pokonał najtrudniejszy etap podróży” 😉

  • Ta historia przypomina mi biegową wyprawę dookoła globu Piotra Kuryło. Takie historie są nieamowicie motywujące, gratuluję samozaparcia i życzę sukcesu w wyprawie rowerowej!

  • Niesamowita wyprawa! Niechże mi dzieci podrosną, namówię rodzinę na taką przygodę (odpowiednio okrojoną do naszych możliwości oczywiście). Gratuluje Kubie determinacji, a Tobie świetnego wywiadu 🙂

LEAVE A COMMENT

%d bloggers like this: