West Queen West w ostatnim czasie przeżywa swoje lata świetności. Magazyn Vogue, w 2014 roku, okrzyknął tę ulicę wraz z jej okolicą jako drugą najbardziej odjazdową dzielnicę na świecie. Została jedynie wyprzedzona przez tokijską Shimokitazawe. A dosłownie kilka tygodni temu West Queen West znalazło się na szczycie listy najbardziej „cool” dzielnic Ameryki Północnej. Zapytacie pewnie co takiego ma w sobie West Queen West, że w ostatnich latach jest na językach i rozpisują się o niej magazyny modowe czy inne trandsetterskie pisma. Kolejna chwilowa moda czy zasłużone uznanie?
Postanowiłam wybrać się w okolice West Queen West, żeby bardziej wnikliwym okiem przyjrzeć się temu miejscu i zobaczyć co takiego sprawia, że tak wiele osób rozpływa się na sam dźwięk jego nazwy.
Prawdziwość przemieszana ze stylem
West Queen West, to ulica długa na około 2 kilometry, która rozciąga się od skrzyżowania ulicy Queen West z Gladstone Ave, aż do ulicy Bathurst. Spacer zaczęłam wysiadając na przystanku Gladstone Avenue, na przeciwko popularnego hotelu Gladstone. Dosyć dobrze znam tę okolicę, ponieważ podczas mojego pierwszego roku w Toronto, mieszkałam na ulicy Dufferin, która znajduje się nieopodal. To było pięć lat temu, czyli jeszcze wtedy kiedy nikt nie piał z zachwytu nad tą częścią miasta. I może właśnie dlatego widzę na ten rejon zupełnie inaczej niż turyści, którzy wpadają tutaj z wizytą z polecenia przewodników.
Jak dla mnie, część ulicy Queen West w okolicach hotelu Gladstone w dalszym ciągu zachowała prawdziwość, która niekiedy potrafi uderzyć po oczach. Bez trudu da się zobaczyć nieuopiększone witryny sklepowe, a zaraz obok ludzi, którym daleko jest do znalezienia się na jednej ze stron magazynu Vogue. Osoby, które nie przejmują się najnowszymi trendami i żyją swoim tempem, a niekiedy są zamknięci w swoim własnym świecie. Patrząc na tę część ulicy i na jej niektórych mieszkańców, można przecierać oczy ze zdumienia i zachodzić w głowę, kto tworzy te wszystkie rankingi?
Wystarczy jednak przejść kilkaset metrów, żeby zacząć zauważać znaczną zmianę krajobrazu. Dosłownie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki pojawiają się małe, niezależne galerie, restauracje, kawiarnie czy sklepy lokalnych projektantów. Warto dodać, że koncentracja galerii na tej ulicy jest jedną z największych w Kanadzie! Ludzie siedzący na krzesłach ustawionych na chodniku, sączą wino w godzinach popołudniowych. Nikt się nie spieszy, każdy wygląda tak jakby miał za dużo wolnego czasu i jedynym jego zajęciem było delektowanie się życiem. I żeby nie było, to nie jest weekend, a środek tygodnia! Obserwując ludzi na West Queen West ma się wrażenie, że w wielu przypadkach te dwa światy: ten prawdziwy i wystylizowany pasują do siebie jak pięść do nosa. Ale to właśnie to, moim zdaniem, nadaje temu miejscu urok.
Jak się zmęczysz to sobie usiądź
Wspominałam już nie raz, że Toronto jest ogromną metropolią w której można poczuć się bardzo lokalnie. West Queen West jest kolejną częścią miasta w której traci się poczucie zgiełku. Dosyć niska zabudowa domów, spora ilość drzew, ludzie korzystający z uroków okolicy, a na samym środku West Queen West znajduje się sporej wielkości park. To Trinity – Bellwoods Park, w którym można sobie usiąść na trawie, albo na jednej z ławek i poobserwować spacerujących mieszkańców Toronto i zobaczyć CN Tower w kolejnej, tym razem, zielonej odsłonie. Nie zdziwcie się jednak, kiedy podczas Waszego odpoczynku poczujecie dobiegający do Was zapach zioła. Wielu mieszkańców Toronto nie kryje się z tym, że lubi sobie co nieco zapalić. I pomimo tego że, jak na razie, nie jest to legalne, to bez problemu lubią pomóc sobie w relaksie puszczając dymka w miejscach publicznych.
Dwa kółka
Kiedy śnieg na dobre zniknie z ulic, a temperatura nie przypomina tej z dalekiej północy, mieszkańcy Toronto wyciągają swoje dwa kółka. Nie da się nie zauważyć jak z roku na rok miasto zapełnia się coraz liczbą rowerów na ulicach. Widoczne jest to w centrum, gdzie czymś normalnym jest zobaczenie pań i panów w garniturach pedałujących do swojej korporacji, jak i w innych częściach miasta, takich jak West Queen West, gdzie strój nie ma większego znaczenia. Ilość zaparkowanych jednośladów, a niekiedy pojawiające się problemy ze znalezieniem wolnego miejsca sprawia, że Toronto dostaje rowerowej duszy.
Na szczęście, władze miasta zaczynają wychodzić na przeciw rowerzystom. Budowane są nowe ścieżki, miejsca parkingowe, zwiększana jest ilość stacji z rowerami do wynajęcia, a prawie w każdym sklepie rowerowym można dostać mapę rowerową miasta. Mam nadzieję, że wszystko to zachęci jeszcze większą ilość osób do pedałowania i poznawania Toronto z perspektywy dwóch kółek.
Uliczna galeria sztuki
Idąc Queen West, mijając Ossington Avenue, warto na chwilę zboczyć z głównej ulicy i zobaczyć Ossington Laneway Project. Jest to niewielka alejka, pomiędzy ulicami Queen West i Humber, pełna różnokolorowego graffiti. Wszystkie malunki powstały w 2012 roku, w ramach projektu organizowane przez Academy of Lions, którego ideą było udostępnienie miejsca do wyrażenia siebie młodym, utalentowanym ludziom. Projekt został wsparty przez policję, a zgodę na niego musieli wyrazić również właściciele garaży na których powstało graffiti. Przed powstaniem tej ulicznej galerii sztuki garaże te pokryte były bohomazami, które jedynie szpeciły okolicę. Po czterech latach Laneway Project rozwija się w dalszym ciągu i za zgodą władz miasta, młodzi ludzie otrzymują przestrzeń, gdzie swobodnie mogą pokazać swoje zdolności, a przy okazji zmieniać szarą okolicę, w turystyczną atrakcję.
Jak stać się cool?
Niektórzy uważają, że o tym czy jesteśmy „cool” świadczy również fakt w jakiej części miasta mieszkamy. Dzięki temu pokazujemy jaki jest nasz styl życia oraz aspiracje. Na pewno fala rozgłosu wokół West Queen West sprawia, że jego popularność rośnie, a co za tym idzie rosną również ceny zakupu czy wynajmu mieszkań. Ile trzeba wydać na to, żeby każdego dnia, na wyciągnięcie ręki obcować ze sztuką czy wstępować do sklepów lokalnych artystów? Zagladając na Viewit.ca i wybierając region T5, czyli ten gdzie znajduje się m.in West Queen West wiemy, że za wynajęcie 1 bedroomu, czyli salon + sypialnia trzeba liczyć się z wydatkiem pomiędzy $1 300 – $2 000 miesięcznie, w zależności od standardu. Wynajęcie 2 bedroomów, czyli dwóch sypialni + salonu, to wydatek rzędu $1 500 – $2 500. A za jedyne $400k plus możemy stać się właścicielami niewielkiego mieszkania. Mając na zbyciu około $800k możemy zamieszkać w połówce domu przy jednej z najbardziej „cool” ulic w mieście. Warto również dodać, że średni roczny przychód na jedno gospodarstwo domowe w okolicach West Queen West to $92 354.
Nie da się ukryć, że West Queen West ma swoją energię i charakter. Jest miejscem, w którym styl miesza się ze zwyczajnymi mieszkańcami Toronto, którzy zamieszkali tę dzielnicę zanim została jedną z atrakcji turystycznych tego miasta. Czy słusznie zasługuje ona na miano jednej z najbardziej „cool” dzielnic w Ameryce Północnej czy na świecie? Myślę, że w tym przypadku wiele zależy od gustu, smaku i oczekiwań. Warto również pamiętać, że wszelkiego rodzaju rankingi często robione są po to, żeby nakręcić koniunkturę i przyciągnąć ludzi, którzy zapłacą sporo, żeby dodać sobie kilka stopni w drabinie społecznej.
Przygotowałam też filmik, który mam nadzieję, jeszcze bardziej odda Wam klimat West Queen West.
Marcin | 2 września 2016
|
Ciekawy artykuł Monika. Jak dla mnie największy urok ma Queen West w okolicy Parkdale, czyli powiedzmy od Dufferin do Lansdowne, a okolica Gladstone – Bathurst nie zachwyca mnie wcale, choć rozumiem, że turyści, bądź ludzie, którzy chcą być cool mogą lubić to miejsce. Swoją drogą myślę, że warto być czasem nie-cool. Pozdrawiam ciepło!
Monika | Author | 6 września 2016
|
Dzięki Marcin! Powiem Ci, że Parkdale, czyli właśnie od Dufferin w stronę Roncy też się bardzo zmienia i za kilka lat zostanie, moim zdaniem, okrzyknięte „cool” miejscem. Poza tym Parkdale jest na mojej liście dzielnic do opisania 🙂 Lubię energię tego miejsca.
Marcin | 14 września 2016
|
Czekam z niecierpliwością na opis Parkdale 🙂