Zachodnie wybrzeże USA przerosło nasze najśmielsze oczekiwania i sprawiło, że nasze zmysły działały na wysokich obrotach każdego dnia, a aparaty prosiły o małą przerwę. Jak się okazało to był dopiero początek!
W Santa Barbara odbiliśmy w kierunku Barstow, do którego dotarliśmy w nocy. Barstow, to niewielkie miasto położone w San Bernardino County przez które przebiega historyczne Route 66. Wiedzieliśmy, że dotarliśmy do miejsca, które kiedyś przeżywało swoją świetność, a dzisiaj wygląda na spokojną, trochę pustą miejscowość. Po zameldowaniu się w motelu, pod wdzięczną nazwą Route 66 Motel i próbie dostania się do nie naszego pokoju, padliśmy ze zmęczenia. Motel Route 66 sam w sobie jest historią. Został on otwarty w roku 1922. Znany jest on również z tego, że na jego terenie znajduje się mini muzeum, czyli stare samochody oraz przedmioty przypominające o tym, że droga ta była najważniejszym węzłem komunikacyjnym w Stanach Zjednoczonych. Po wejściu do pokoju nie mieliśmy złudzeń, że przeżył i widział on wiele. Na dworze, pomimo nocy, powietrze było ciężkie i gorące. Wiedzieliśmy, że zaczyna się część naszej wyprawy gdzie temperatury zaczną dochodzic do 50’C!
Na dobry początek mapa
Śniadaniowy raj i zakaz wnoszenia broni!
Skoro świt zostaliśmy obudzeni przez głośno chodzący klimatyzator i gości motelowych, którzy bez wyrzutów sumienia trzaskali drzwiami samochodowymi pod naszym oknem. Na szczęście i tak musieliśmy wstać. Czas ruszyć w drogę! Podczas naszej całej podróży po Stanach każdego dnia czułam się jak małe dziecko, które zobaczy, spróbuje czegoś nowego. Ekscytacji dodawał fakt, że wiele z miejsc, które odwiedzaliśmy widziałam już na filmach i była też to konfrontacja hollywoodzkiej opowieści z rzeczywistością.
Po wyjściu na zewnątrz uderzyło w nas gorące powietrze, a była dopiero 7 rano! Po szybkim obejrzeniu mini muzeum wybraliśmy się na poszukiwanie śniadania, bez którego nasza podróż byłaby milcząca. Właściciel motelu poinformował nas, że najlepsze śniadanie w okolicy zjemy w Jenny’s Grill, które znajdowało się niecałe 2 kilometry od motelu.
Po dojechaniu na miejsce zobaczyliśmy wielki znak, który wróżył coś dobrego! Po wejściu, poczuliśmy, że prawie wszystkie oczy zwróciły się w naszym kierunku. Okazało się, że byliśmy jedynymi turystami, którzy tego poranka postanowili wpaść na śniadanie. Uwielbiam miejsca, gdzie stołują się miejscowi. Pozwalają one na zobaczenie i wyobrażenie sobie jak wygląda ich codzienność. Mogłabym tak godzinami siedzieć i obserwować, a w głowie dorabiać sobie historie ich życia. Jenny’s Grill nas nie rozczarowało. Zjedliśmy ogromne, pyszne śniadanie za które zapłaciliśmy, dokładnie $11.64! Było to jedno z najlszpszych i najtańszych śniadań na naszej ponad 3 000 km trasie! Istny śniadaniowy raj!
Zanim ruszyliśmy w trasę postwnowiliśmy odwiedzić Route 66 „Mother Road” Museum. Na miejsce dotarliśmy przed godzinami otwarcia, więc mieliśmy chwilę na pokręcenie się po okolicy. Muzeum znajdowało się blisko stacji kolejowej i po głębszym doczytaniu historii miasta dowiedzieliśmy się że Barstow jest głównym szlakiem komunikacyjnym w południowej Kalifornii. Przez miejscowość przechodzą drogi: Interstate 15, Interstate 40, California State Route 58 i oczywiście Route 66. Poza tym przez miasto przebiega droga kolejowa Union Pacific.
Przed godziną 10 rano na parkingu muzeum pojawił się mini-van z którego wysiedli starsi ludzie. Myśleliśmy, że podobnie jak my są turystami. Jak się później okazało byli oni opiekunami muzeum, którzy 15 lat temu przekonali władze miasta i mieszkańców do zebrania wszystkich okolicznych pamiątek, tak żeby znajdowały się w jednym miejscu i pozwoliły na bliższe poznanie historii Route 66. Zanim zostaliśmy wpuszczeni do środka, została rozstawiona sporej wielkości amerykańska flaga, która przypomniała nam gdzie jesteśmy. Natomiast znak przed wejściem do muzeum ostrzegł nas, że nie można wnieść do niego broni. No tak, oczywiste! Muzeum nie było sporej wielkości, więc w dosyć szybkim tempie poczytaliśmy najbardziej interesujące nas fakty i w końcu ruszyliśmy w drogę!
Get your kicks on Route 66!
Najedzeni, z zapasami kofeiny we krwi i po lekkim liźnięciu historii ruszyliśmy w drogę. Kierunek Las Vegas! Wybraliśmy trasę, która nie należy do najkrótszych i najszybszych, ale gwarantuje przejechanie sporego odcinka Mother Road. Z Barstow udaliśmy się w kierunku Amboy, które jest opuszczonym miastem znajdującym się na pustyni Mojave, około 120 kilometrów od Barstow.
Zbliżało się południe i temperatura zaczęła dochodzić do 50’C. Nie było czym oddychać, a każdy nas przystanek na trasie kończył się szybką ucieczką do samochodu w którym mogliśmy złapać trochę powietrza. Pomimo upału mieliśmy ogromne pokłady energii. Nie każdego dnia spełnia się swoje marzenia i ma się okazję zrobić takie zdjęcia!
W trakcie drogi minęliśmy może dwa samochody i każdy z nich należał do turystów, którzy podobnie jak my zatrzymywali się w dziwnych miejscach, żeby zrobić zdjęcia, poczuć na skórze promienie palącego słońca i wyobrazić sobie jak kiedyś ta droga tętniła życiem.
Route 66 była moim marzeniem od dawna. Apetyt na amerykański road trip wzrósł kiedy obejrzałam „Auta” i od tej pory, gdzieś tam z tyłu głowy kołatała mi myśl, że chciałabym kiedyś zobaczyć ją na własne oczy. Kiedy wjechaliśmy na Route 66 poczuliśmy się jak w filmie. Droga była pusta, przestrzeń otwarta, a na zewnątrz było gorąco jak w piekle. Nasza Czarna Ninja, tak jak sądziliśmy, przyciągała słońce jak zło! Postanowiliśmy sami swtorzyć swój mały kabriolet i z oknami pootwieranymi po każdej stronie, wiatrem we włosach, jechaliśmy i cieszyliśmy się jak dzieciaki, zatrzymują sie po drodze setki razy, żeby zrobić kolejne zdjęcie.
Route 66 ciągnie się przez ponad 3 200 kilometrwów. Zaczyna sie w Chicago, Illinois i kończy w Santa Monica, w Kalifornii. To właśnie dzięki otwarciu tej drogi wzrosła migracja ludności ze wschodu na zachód Stanów Zjednoczonych. Szybko została ona nazwana Mother Road (Droga Matka) czy American’s Main Street (Amerykańsja Główna Ulica). Route 66 przechodzi przez osiem Stanów i 3 strefy czasowe. Tuż przed swoimi 60 urodzinami Route 66 przestała być autostradą i została zastąpiona przez Interstate Highway System. Od tamtego czasu stała się również atrakcją turystyczną dla osób, które na własnej skórze chcą poczuć jej historię.
Tam gdzie mieszkają 4 osoby
Po około trzech godzinach dotarliśmy do Amboy, czyli opuszczonego miasta na pustyni Mojave. Po skreśleniu Route 66 z drogowej mapy Amboy przestało praktycznie istnieć. Do 2014 była czynna tutaj tylko poczta. Od 2014 działa również Roy’s, czyli motel z restauracją i sklepem z pamiątkami. W mieście przetrwało zaledwie 10 budynków, reszta każdego dnia popada w ruinę. W latach 20-tych Amboy przeżywało rozkwit, a dzisiaj mieszka w nim zaledwie czterech mężczyzn! Chodząc po Amboy miało się wrażenie jakby spacerowało się po jednym wielkim, piekielnie gorącym cmentarzysku.
Amboy zrobiło na nas spore wrażenie. Zdumiewające jest to jak jedna droga może sprawić, że miasto tętni życiem i jest ważnym punktem, a kilkadziesiąt lat później to samo miejsce świeci pustkami i docierają do niego tylko nadgorliwi podróżnicy. Pusta szkoła, opuszczone budynki do których można było wejść sprawiały wrażenie jakby wchodziło się w cudzą przestrzeń, która kiedyś należała do osób, które tutaj żyły i wiązały swoją przyszłość z tą małą miejscowością tuż przy Route 66.
Wzdłuż najmniejszej pustyni
Nasza droga do Las Vegas była dosyć nietypowa, ponieważ zdecydowaliśmy się na dotarcie do miasta grzechu prosto przez pustynię Mojave, która jest jedną z najmniejszych pustyń w Ameryce Północnej. Żar lejący się z nieba powoli przestawał robić na nas wrażenie. Może dlatego, że najgorszy upał mieliśmy już za sobą? Słońce powoli zaczęło się zniżać, a my wciąż mieliśmy do Miasta Grzechu ponad 210 kilometrów, czyli ponad dwie godziny jazdy. Ale za to jakiej jazdy. Pełnej kaktusów i drogi, która należała tylko do nas.
Do Las Vegas dojechaliśmy tuż przed zachodem słońca. Chwilę po wjeździe do miasta zobaczyliśmy falę ludzi, która bez większego celu spacerowała po ulicach miasta, które jest wielkim placem zabaw dla dorosłych. Po kilku dniach w drodze, spaniu w samochodzie, pod namiotem i w motelu poczuliśmy się, że kompletnie nie przynależymy do tego miejsca. Przez to jeszcze bardziej chcieliśmy sprawdzić na własnej skórze co sprawia, że Vegas przyciąga około około 40 milionów turystów każdego roku!
Graża | 15 marca 2016
|
Super wycieczka.Czułam to ciepłe powietrze i atmosferę odwiedzanych miejsc.Bez Twoich blogów,bez tych wspaniałych zdjęć nie zobaczyłabym tylu miejsc na świecie.Dzięki i proszę o wiecej.
Monika | Author | 15 marca 2016
|
Mam nadzieję, że będzie ich więcej. A jak będzie to wszystkie opiszę i obfotografuje! 🙂
Robert | 15 marca 2016
|
Aż chciałoby się tam pojechać. W tym tekście wraz z zdjęciami jest to COŚ, co każe wyjść za próg.
Monika | Author | 15 marca 2016
|
Bardzo mnie to cieszy! Właśnie taki był cel. No i życzę, żeby Twoja noga tam kiedyś została postawiona 🙂
Ivon | 17 marca 2016
|
EH…Míniko!!! Kolejny raz wskrzesilas moje wspomnienia! Dawno temu postanowilam spelnic marzenie corki o NY i …przemierzylysmy USA w szerz od LA po NY…twoja trasa wpisuje sie w nasze wspomnienia…bylysmy wtedy bez grosza wlascicielkami marzen:) nie dlugo potem (2 lata) juz deptalysmy ten cudny kontynent! To byl poczatek podrozowania i dowod ze chciec to moc.dlatego pewnie dzis jestem w Hiszpanii i kocham Australie:) a wspomnienia ozywaja w twoich zdjeciach.czekam na skrot z LV!!!!!
Monika | Author | 23 marca 2016
|
Wow, przemierzyć USA wszerz brzmi super! Może kiedyś i to mi się uda. Bardzo mnie cieszy, że zdjęcia ożywiły trochę Twoje wspomnienia. Już niedługo będzie więcej! 🙂
Paweł | 21 marca 2016
|
Witam
Zawsze marzyłem aby przebyć drogę 66. I tak samo jak Ty po obejrzeniu bajki Cars jeszcze bardziej poczułem że muszę tam być.
Mam nadzieje że w niedalekiej przyszłości uda mi się wyjechać. 🙂 Super blog!! 🙂 Pozdrawiam !
Monika | Author | 23 marca 2016
|
Dzięki Paweł i trzymam kciuki, żeby Twoja wyprawa stała się realna, bo będziesz miał mnóstwo bezcennych wrażeń! 🙂
Adam | 11 czerwca 2016
|
Właśnie się zastanawiam czy jechać od Barstow do Las Vegas w gorę do Doliny Śmierci czy powtórzyć Waszą trasę…mam dylemat:)
Adam | 11 czerwca 2016
|
Siedzę właśnie przed komputerem i zastanawiam się którą trasą pojechać z Barstow w kierunku Las Vegas. Górą przez Dolinę Śmierci czy tą którą opisaliście… muszę coś wykombinować.. nie chce zrezygnować z żadnej …:)
Monika | Author | 11 czerwca 2016
|
Hej Adam, nie dziwię się, że masz dylemat! My zrobiliśmy obie trasy tzn po Las Vegas pojechaliśmy w kierunku kanionu, a po kanionie przejechaliśmy obok Vegas i pojechaliśmy przez Dolinę Śmierci do Yosemite Park. Jezeli do wyboru masz tylko jedna opcję to chyba na Twoim miejscu wybrałabym Dolinę Śmierci. W najbliższym czasie będę opisywać naszą dalszą trasę, więc zaglądaj na bloga i dawaj znać jak będziesz miał jakieś pytania 🙂
Adam | 18 czerwca 2016
|
hmm ..ruszam w stronę Doliny Śmierci..:) pozdrawiam
Monika | Author | 21 czerwca 2016
|
Dowry wybór! 🙂 Życzę maga udanej podróży!