Od zawsze uwielbiałam obserwować ludzi. To jak chodzą, jak się ubierają, jak ze sobą rozmawiają, jakie mają wyrazy twarzy. Do tych obserwacji lubię wymyślać ich historie. Co robią, gdzie idą i o oczym myślą. Może niektórym wydać się to dziwne, ale dzięki temu czuję się trochę bardziej istotą społeczną. Nie czuję się odcięta i skupiona tylko i wyłącznie na sobie i swoich emocjach. Kiedy jadę tramwajem czy autobusem staram się nie siedzieć wpatrzona w telefon komórkowy, ale obserwować to co dzieje się wokół mnie. Coraz częściej zapominamy o tym, że takie patrzenie niby na nic może nam oczyścić głowę i przypomnieć, że jesteśmy częścią czegoś większego.
Inaczej wygląda sytuacja z fotografowaniem przypadkowych ludzi na ulicy. W dalszym ciągu czuję dyskomfort, kiedy wymierzam aparat w kierunku osób, które idą sobie spokojnie przez miasto. Mam wtedy wrażenie, że wchodzę z butami w ich przestrzeń. Od pewnego czasu postanowiłam jednak, powoli, przełamywać w sobie tę barierę i zaczęłam częściej robić zdjęcia ludzi na ulicy. Dalej jestem nieśmiała i często w mojej głowie pojawia się scenariusz, że ktoś do mnie podejdzie i pokaże swoje niezadowolenie, że właśnie zrobiłam mu zdjęcie. Wydaje mi się jednak, że żeby zostać w czymś naprawdę dobrym trzeba wyjść ze swojej strefy komfortu.
Będąc na naszym ostatnim wyjeździe w Stanach postanowiliśmy z Norbertem przełamać trochę swoich zahamowań, poćwiczyć oko i pofotografować ludzi San Francisco.
Jacy są mieszkańcy tego miasta? Przez niecałe 5 dni udało nam się zauważyć, że są oni mili, ale trzymają dystans. Niekiedy widać było, że zmęczeni są turystami, którzy jak szaleni okupowali tramwaje linowe i jeździli nimi w tę i z powrotem. No cóż tak to jest jak mieszka się w mieście z pagórkami i tramwajami, które odegrały kilka ról w filmach.
Poza tym, ogólnie, robili oni wrażenie dosyć wyluzowanych osób. Zauważyłam bardzo wielu dobrze ubranych mężczyzn. Z płcią piękną i stylem było trochę gorzej. Ale to może akurat ja nie trafiłam na żadną kobietę, która przyciągnęłaby moje oko.
Byłam za to bardzo mile zaskoczona ilością rowerów. Pomimo tego, że teren jest dosyć trudny do pedałowania, to wiele osób korzystało z dwóch kółek i dziarsko podjeżdżało pod strome wzniesienia! Podziwiam, ponieważ kiedy my wynajęliśmy rowery, to kilka razy musiałam się poddać i podprowadzać rower pod górę. Oczywiście zwaliłam to na winę sprzętu. Ale wiadomo: złej baletnicy przeszkadza rąbek u spódnicy. Płaskie Ontario całkowicie odzwyczaiło mnie od wzniesień.
Poniżej trochę zdjęć ludzi, których minęliśmy na ulicach San Francisco.
Julia | 30 listopada 2015
|
Też to kocha – gapić się na ludzi 🙂
Monika | Author | 2 grudnia 2015
|
Dobrze wiedzieć, że nie jestem sama:)
Brat i Bratowa | 30 listopada 2015
|
Ciekawe zdjęcia, pokazujące zwykłych ludzi, w trakcie ich zwykłego życia. To jest coś na co się zazwyczaj nie zwraca uwagi, ale podpatrzone okiem fotoaparatu czyni z tego niecodzienne dzieła.
Proszę o więcej 🙂
Monika | Author | 2 grudnia 2015
|
Na pewno będzie więcej! Trzeba trenować oko 😉
peregrino | 30 listopada 2015
|
piękne ujęcia … co do lepoej ubranej płci brzydkiej to jest cześciowo to, że w SF płeć piękna i brzydka to pojęcie względne :^))
Monika | Author | 2 grudnia 2015
|
Hehe, nie pomyślałam o tym w ten sposób, ale masz rację! 🙂
Polak | 1 grudnia 2015
|
Czasami lubie siedziec w jakimś ruchliwym miejscu i poprostu obserwować ludzi, więc mamy coś wspólnego. A co do samych zdjęć, są świetne szczególnie zdjęcia starszych osób robią na mnie wrażenie.
Monika | Author | 2 grudnia 2015
|
Dzięki! To prawda patrząc na zdjęcia starszych ludzi ma się trochę wrażenie jakby czas spowolnił.