KANADYJSKIE LIFESTORY
 

Kilka dni w Chinatown – San Francisco

Od dzisiaj, powoli będę opisywała nasz dwutygodniowy wypad do Stanów Zjednoczonych. Planuję około 10 postów plus sporo zdjęć, więc jak dobrze pójdzie to skończę je do końca roku. Nie martwcie się jednak, nie będę przez kolejne tygodnie monotematyczna. Na mojej liście jest też kilka postów o Kanadzie i Toronto. Mam nadzieję, że każdy znajdzie coś dla siebie!

Pierwszy post z podróży po USA zaczynam od San Francisco, a konkretnie od Chinatown. Dlaczego? Jest kilka powodów. Po pierwsze nasza podróż zaczęła się w tym mieście, po drugie Chinatown w San Francisco jest największą tego typu dzielnicą poza Azją i najstarszą Chinatown w Ameryce Północnej, a po trzecie była to dla nas baza wypadowa podczas naszego pobytu w tym mieście . To tutaj wracaliśmy każdego wieczoru, żeby zregenerować siły na następny dzień zwiedzania.

San Francisco od dawien dawna było na mojej liście miast do zobaczenia. Pewnie już o tym kiedyś wspominałam, ale starając się o wizę do USA, jako miejsce gdzie będę jechać podałam właśnie to miasto, a Museum of Modern Art jako mój przystanek. Po pięciu latach, od momentu otrzymania wizy, w końcu tam dotarłam. Niestety nie udało mi się wpaść z wizytą do MOMA, ponieważ od jakiegoś czasu jest ono zamknięte ze względu na remont. Jak zawsze wiatr w oczy!

Co przychodzi Wam do głowy myśląc o San Francisco? Ja mam kilka skojarzeń, które pewnie nie są oryginalne. Myśląc o tym mieście zawsze miałam przed oczami most Golden Gate, Alcatraz, serial „Pełna Chata”, tramwaje linowe i zdjęcia po trzęsieniu ziemi i pożarów, które nawiedziły miasto w 1906 roku i je prawie doszczętnie zniszczyły.

San Francisco blog 6757km

San Francisco blog 6757km

Jadąc do San Francisco wiedzieliśmy, że nie będzie ono najtańszym miastem do zwiedzania. Sama rezerwacja hotelu dała nam to mocno odczuć. Nie należymy do hotelowych piesków francuskich, ale żeby znaleźć coś w tym mieście, w miarę w dobrej lokalizacji, czyste i z dobrymi recenzjami od innych podróżujących trzeba zapłacić około $200 za noc. I nie są to żadne luksusy. Po kilkudniowych poszukiwaniach czegoś do spania, w końcu, zdecydowaliśmy się na mały hotel w Chinatown, który akurat miał promocję na Booking.com. Hotel jak się później okazało był strzałem w 10! Dobra lokalizacja, czysty, idealny stop na 4 noce. Fakt, że wifi działało tylko późno w nocy, albo wcześnie rano, kiedy wszyscy jeszcze spali, no ale kto narzekałby na internet w czasie wakacji. Mały internetowy detoks nie jest zły!

Widziałam już kilka Chinatown w swoim życiu i muszę przyznać, że to w San Francisco nie różniło się aż tak bardzo od pozostałych. Są jednak pewne różnice pomiędzy Chinatown w Toronto i tym w San Francisco. Jakie? To w San Francisco ma starszą zabudowę, która powstała z myślą o budowie tej dzielnicy. Chinatown w Toronto, to chińska część miasta, wlepiona w istniejącą już architekturę. Chinatown w San Francisco jest zdecydowanie bardziej turystycznym miejscem, niż  to torontońskie. Dla mnie jednak w dalszym ciągu miało ono urok. Myśle, że spory wpływ miał na to fakt, że mieszkańcy Chinatown nie za bardzo martwili się tym, że ich dzielnica cieszy się większą popularnością wśród turystów niż most Golden Gate. Pranie wieszane w oknach, poza oknami i miejsca wątpliwej czystości były na porządku dziennym. Jeżeli ktoś często nie przejmuje się tym co je, to na pewno znalazłbym coś dla siebie jeżeli chodzi o zaspokojenie kubków smakowych. Drugą rzeczą, która rzucała się w oczy to sklepy z pamiątkami. Jeden obok drugiego, w każdym z nich sprzedawane były prawie te same produkty, w tej samej cenie. Znalazłam nawet kartki pocztowe ze zdjęciami zrobionymi w 1986 roku! Myślę, że kartki były wyprodukowany w okolicach podobnej daty. Jak widać masówka sprzedaje się dosyć długo, ale nadejdzie taki dzień kiedy się sprzeda. Sama kupiłam ich kilka!

Zwiedzając San Francisco byliśmy turystami pełną gębą. Cztery dni, to sporo czasu, żeby zobaczyć miasto, ale niewystarczająco dużo, żeby pokręcić się po nim bez pośpiechu. Każdy nasz dzień zaczynał się o około 7 rano, a kończył późnym wieczorem. Za każdym razem byłam tak zmęczona, że nie pamiętałam jak zasypiałam. Wiedziałam,  że San Francisco to dopiero początek naszego wakacyjnego kociokwiku. Na szczęście im dłużej one trwały tym bardziej robiliśmy się zrelaksowani i otwarci na zmiany wcześniej założonego planu.

Mam nadzieję, że poniższe zdjęcia chociaż trochę oddadzą klimat najstarszego Chinatown poza Azją.

Następny przystanek: Alcatraz, czyli będzie o trochę o tym jak w ogóle zdobyć bilety i jak to jest posiedzieć sobie w celi w której przebywał Al Capone!

Gotowa na zwiedzanie!

San Francisco blog 6757km

San Francisco blog 6757km

San Francisco blog 6757km

San Francisco blog 6757km

San Francisco blog 6757km

San Francisco blog 6757km

San Francisco blog 6757km

San Francisco blog 6757km

San Francisco blog 6757km

San Francisco blog 6757km

San Francisco blog 6757km

San Francisco blog 6757km

San Francisco blog 6757km

San Francisco blog 6757km

San Francisco blog 6757km

 

 

 

Written by

Osiem lat temu postanowiłam zamknąć swoje, dosyć, poukładane życie w Polsce i przez rok pomieszkać w kraju który ludziom kojarzy się z zimnem, liściem klonowym i pięknymi krajobrazami. Moją przygodę z Kanadą rozpoczęłam w Edmonton, skąd po trzech tygodniach, przeniosłam się do Toronto, gdzie dalej mieszkam. Ciągle szukam nowych wrażeń i bodźców. Jestem uzależniona od podróżowania, fotografowania, a moja lista rzeczy do zrobienia rośnie z każdym dniem. Zapraszam do polubienia 6757km na facebooku i śledzenia co dzieje się w Kraju Klonowego Liścia. A dzieje się sporo! Monika

Latest comments
  • Super,że razem z Tobą i Kosą rozpoczynamy zwiedzanie Stanów.Twoje przekazy są tak obrazowe,że mam wrażenie realnych odczuć.Z największą niecierpliwością będę czekała na następne.

  • Súper …kolejna podroz…uwielbiam wakacyjne USA!

LEAVE A COMMENT

%d bloggers like this: