Na początku miał być to post o Kanadyjczykach na wakacjach, ale po krótkim namyśle doszłam do wniosku, że nie zgłębiłam tego tematu w 100%. Nie obskoczyłam żadnych wakacji all inclusive z obywatelami kanadyjskimi i nie gnieździłam się na plaży przez lekko ponad tydzień w miejscowościach letniskowych, więc postanowiłam napisać o Kanadyjczykach na długim weekendzie. Temat lepiej mi znany, w końcu mam na swoim koncie przynajmniej kilkanaście długich weekendów. Ostrzegam, że ten wpis będzie zawierał nieco stereotypów, więc jeżeli ktoś jest na nie uczulony, to odradzam dalsze czytanie.
Zacznę od podstaw. Większość dni wolnych od pracy w Kanadzie przypada w poniedziałki. Uważam, że jest to bardzo praktyczne i mądre. Dzięki temu wiadomo, że „święto” nie zaskoczy nas w ciągu tygodnia i sprawi, że zamiast długiego weekendu będziemy mieć tylko wyrwę w jego połowie. Nie ma również czegoś takiego jak święta kościelne. Dni które tworzą ulubione przez wszystkich długie weekendy są z okazji: Dnia Rodziny, Dnia Zwycięstwa, Dnia Kanady, Dnia Pracy i jeszcze kilku innych. Pełną listę Statuory Holidays, które tak są właśnie nazywane możecie znaleźć TUTAJ. Ważny jest również fakt, że niektóre z nich różnią się w zależności od prowincji.
Przygotowania. Większość sklepów, a zwłaszcza sklepów z alkoholami, czyli w przypadku Ontario, LCBO i Beer Store są zamknięte w czasie dnia, w którym wypada święto. Wielu Kanadyjczyków lubi dmuchać na zimne i nie ma ochoty zostać zaskoczonymi z powodu braku alkoholu. Zatem w niedzielę, dzień przed „świętem”, można spotkać dłuższe kolejki w sklepach z czymś mocniejszym, niekiedy zawijają się one przez kilka dobrych metrów.
Wiadomo jest, że kto tylko może ucieka na długi weekend poza miasto. Szczególnie latem, kiedy na Kanadyjczyków czekają dwa miliony jezior, 42 parki narodowe i ponad tysiąc parków prowincjonalnych i terytorialnych. Poza tym móstwo okazji do pływania kajakiem, spania pod namiotem czy po prostu nic nie robienia. Jeżeli długi weekend wypada w okresie letnim, to są ogromne szanse na to, że wiele miejsc na polach namiotowych zostało zarezerowowanych przynajmniej kilka miesięcy wcześniej i marne są szanse na znalezienie czegoś wolnego.
A teraz trochę o samych Kanadyjczykach i o tym jak zachowują się na długim weekendzie. Wyjeżdżając z Toronto w piątek po południu, w okresie letnim, można zobaczyć samochody ciągnące prawie każdy możliwy sprzęt do pływania: łódki, skutery wodne, motorówki, na dachach załadowane kajaki czy kanu. Dla mnie niesamowity był fakt jak wielu Kanadyjczyków obładowuje się na weekendowe wypady i mam wrażenie, że przygotowani są na każdą okazję. Zwłaszcza jeżeli uprawiają formę kempingu nazwaną „camp & park”, czyli parkują samochód zaraz obok namiotu i cztery kółka pełnią rolę wielkiej szafy. TUTAJ, możecie znaleźć listę z rzeczami, które można zabrać pod namiot. Zawiera ona około 200 pozycji! Wiele rodzin z dziećmi uwielbia zabrać ze sobą wszystko, ale w wersji kempingowej. Obok namiotu, rozstawiają sporej wielkości gazebo, czyli altankę, która z każdej strony ma prześwitujące ściany z siatkami na muchy. Gazebo pełni funkcję jadalni i miejsca spotkań, kiedy muchy dają trochę popalić. Oprócz tego do dziwnych kempingowych rzeczy dodałabym składane gumowe, albo plastikowe zlewy czy grill, czyli wersja dla osób, które nie lubią męczyć się przy rozpalaniu ogniska.
Jak wygląda plażowanie? Jak wspomniałam w Kanadzie są ponad dwa miliony jezior, czyli teoretycznie, na jedno jezioro przypada 18 obywateli. Oczywiście, jest to teoria. Praktyka wygląda trochę inaczej, bo wielu Kanadyjczyków na plaży staje się zwierzętami stadnymi, które na dodatek, nie lubią rozstawać się ze swoimi czterema kółkami. Im bliżej wejścia i zaparkowanego samochodu tym lepiej! Oznacza, to że przy wejściu zobaczymy Kanadyjczyka na Kanadyjczyku. Wystarczy zrobić sobie mały spacer, około 500 metrów od głównego wyjścia i spotkamy pojedynczych plażowiczów i dużo miejsca do rozstawienia swojego plażowego dobytku. Wiele osób nie podejmuje jednak takiego ryzyka, no bo mieliby za daleko do samochodu. A co jak czegoś zapomnieli? Przecież człowiek na plażę przychodzi wypocząć, a nie chodzić tam i z powrotem.
Parawany w Kanadzie są rzadkością. Bardziej popularne są namioty plażowe, które wyglądają jak połówka standardowego namiotu. Główną ich rolą jest ochrona przed słońcem i wiatrem. Do tego dochodzą krzesełka plażowe, które w większości przypadków ustawiane są „na salę kinową”, czyli cała rodzina siada w jednym rzędzie i obserwuje otoczenie. Popularne jest też ustawienie „w kółko”. Takie rozwiązanie idealne jest dla rodzin z dziećmi, ponieważ pociechy mogą zostać „zamknięte” w tym kółku i być zmuszone do bawienia się zaraz koło stóp mamy, taty, cioci czy wujka.
Jedyny parawan na plaży
Warto dodać, że i na plażę Kanadyjczycy zabierają wszystko co mogą. Jeżeli postanawiają się trochę oddalić od samochodu, wtedy z pomocą przychodzi im wózek na kółkach, na który pakują swój plażowy dobytek. Niekiedy wygląda on jak misternie zbudowana konstrukcja, która w każdej chwili może się zawalić z powodu ilości naładowanych przedmiotów.
Kanadyjczyk na długim weekendzie nie integruje się raczej z innymi Kanadyjczykami. Krótka rozmowa na temat pogody, czy miłe przywitanie rano są na porządku dziennym, ale nic poza tym. Kanadyjczycy to naród miły, ale nie za bardzo wylewny. Potrzeba czasu, żeby dostać się przez jego barierki ochronne. Myślę, że najważniejsze jest to, że Kanadyjczycy podczas długich weekendów starają się naładować baterie w sposób niepretensjonalny. Szanują przestrzeń innych osób, oczywiście częsty wyjątek stanowi fakt, że Kanadyjczyk darzy zbyt dużą sympatią swój wygodny samochód, który lubi mieć na wyciągniecie ręki. Wtedy jest w stanie poświęcić się i zmniejszyć dystans w stosunku do innych Kanadyjczyków.
Co naród, to inny zwyczaj na spędzanie wolnego czasu. W Kanadyjczykach podoba mi się to, że maksymalnie starają się wykorzystać otaczającą ich przyrodę. Nawet jeżeli część z nich spędza długi weekend w sposób wygodnicki i wywozi z domu pół swojego dobytku na trzydniowy wypoczynek. Jest również jedna rzecz, której, po cichu, zazdroszczę kanadyjskim dzieciom. Chodzi o możliwość wychowania się w kraju, w którym jeziora są na wyciągnięcie ręki i wiele z nich ma okazję spędzenia całego szeregu letnich dni w cudownych okolicznościach natury.
Ivon | 23 sierpnia 2015
|
Sceneria iscie nadmorska!
tesko | 16 maja 2019
|
Bardzo ciekawy i interesujący post. Czekam na więcej 🙂
Asia | 11 listopada 2019
|
Gdzie są takie plaże? Która to plaża dokładnie?
eFakty24 | 3 października 2022
|
Dopiero zobaczylam te relacje. Algonquin Park jest bardzo kolorowy w pazdzierniku, gdy drzewa zmieniaja kolory na jesienne. W Dorset jest wieza widokowa Dorset Scenic Lookout Tower. Przepiekny widok na jesienna okolice. Polecam tez Muskoka, jeziora i lasy. Na pewno wybiore sie tam jeszcze raz, bo bylo tam bardzo ladnie.