Wiele razy narzekałam na swoją pracę, jest jednak jedna rzecz, dzięki której mam okazję zobaczyć spory kawałek Kanady. Podróże służbowe, to słowo, które właśnie w Kanadzie nabrało dla mnie nowego wymiaru. Dzięki nim przejechałam już sporą część kraju klonowego liścia. Kilkakrotnie miałam okazję przebywać w największych miastach Kanady po kilka tygodni. Złazić je wzdłuż i wszerz pomiędzy pracowymi obowiązkami, porozmawiać z lokalnym ludźmi i dowiedzieć się jak żyje się w danym mieście. Jest to niesamowite doświadczenie, które na pewno będę wspominała z rozrzewnieniem.
W tym roku, po raz drugi, zawitałam do Cowtown, czyli do miasta, które wielu Kanadyjczykom kojarzy się z pieniędzmi, dużym rynkiem pracy, ropą naftową, uprawą bydła i najlepszymi stekami w Ameryce Północnej. Wrażenie ze swojej pierwszej wizyty w Calgary opisałam w zeszłym roku, kiedy to zostałam bardzo mile zaskoczona uprzejmością mieszkańców i atmosferą miasta. W tym roku wiedziałam czego mogę się spodziewać i moje dobre wrażenie o Calgary zostało podtrzymane. Dodatkowo, to właśnie w Calgary, po raz pierwszy w tym roku, poczułam ciepłe, wiosenne powietrze. Wszystko dzięki Chinook, czyli ciepłemu wiatrowi, który sprawił, że chociaż na kilka dni porzuciłam zimowe buty i kurtkę.
Co warto zrobić i zobaczyć w Calgary mając zaledwie kilka dni? Według mnie jest kilka rzeczy, których po prostu nie można ominąć. Niektóre z nich są typowo turystyczne. Nie jest to dla mnie jednak problemem, ponieważ nie należę do osób, które rękami i nogami bronią się przed robieniem czy oglądaniem rzeczy do których maszerują turyści.
Zjeść stek. Może dziwnie to zabrzmi z ust osoby, która od ponad czterech lat nie jada wszystkiego co ma nogi. Gdybym jednak jadła, to na pewno jedna z moich kolacji skończyłaby się w Steakhouse, których w Calgary jest pewnie setki. Być w Calgary i nie zjeść steka, to tak jak pojechać do Paryża i nie widzieć wieży Eiffla. Jeżeli wierzyć liczbom, to ponad 3 miliony krów jest hodowanych w Albercie. Jadąc prerią, co kilkanaście minut, można zobaczyć wypasające się krowy, które na moje oko, wyglądają zupełnie inaczej niż dotąd wcześniej mi znane polskie krowy.
Przebiec się wzdłuż rzeki Bow. Po zjedzeniu sytego obiadu w postaci steka dobrze jest pomyśleć o straceniu kilku kalorii. Dla nas, świetnym sposobem na wstępne rozpoznanie miasta jest jego przebiegnięcie. Dzięki temu możemy zobaczyć miejsca do których później, ewentualnie, wrócimy spokojniejszym krokiem. Rzeka Bow przepływa bardzo blisko centrum Calgary, wystarczy lekka przebieżka i już można poczuć się bliżej natury. Pamiętam jak lekko byłam rozczarowana wielkością rzeki Bow, która dwa lata temu zalała spora część miasta. Poza tym, po raz pierwszy w tym roku, ubranie się na bieg nie zajęło mi wieków. Chinook i słońce nie zawiedli. Moja blada skóra nabrała lekkiego koloru i w końcu poczułam, że wiosna jest tuż za rogiem!
Darmowa przejażdżka C – Train. Kiedy usłyszałam, że komunikacja miejska w centrum Calgary jest za darmo, to bez zastanowienia wsiadłam w pierwszy nadjeżdżający C – Train! Oczywiście, na początku zdziwiłam się niesamowicie, ponieważ chyba pierwszy raz w życiu, spotkałam się z darmową komunikacją miejską nie tylko od wielkiego dzwonu. To jest dowód na to, że Calgary ma dosyć dużo pieniędzy, a co najważniejsze władze miasta starają się, żeby jego mieszkańcy również mieli z tego jakąś korzyść. Darmowa przejażdżka jest pomiędzy 3 Street East i 11 Street West, wzdłuż 7 Avenue.
Spacer po Stephen Avenue. Stephen Avenue jest miejscem do którego pewnie prędzej czy później trafi każda osoba, która wpada z wizytą do Calgary. Dlaczego warto je zobaczyć? Na mnie największe wrażenie zrobiło połączenie architektur, czyli budynków, które z powodzeniem mogłyby grać tło w filmie o dzikim zachodzie oraz drapaczy chmur, które powstały wraz z rozwojem miasta. Uważam jednak, że ktoś zrobił dobrą pracę, bo pomimo tego, że wydawać by się mogło, że takie połączenie nie będzie miało ładu i składu, to według mnie wygląda to naprawdę dobrze. Co można jeszcze zrobić na Stephen Avenue? Można wpaść do sklepu kowbojskiego, kupić małe pamiątki i zjeść wcześniej wspomnianiego steka.
Kilka godzin w muzeum Glenbow. Do muzeów zaglądam najczęściej, kiedy pogoda za oknem daje wiele do życzenia. Tak właśnie było Calgary pod koniec mojej pracowej wizyty, kiedy na chwilę przypomniała o sobie zima. Postanowiłam, więc wykorzystać kilka godzin na wizytę w Glenbow. Najwięcej czasu spędziłam w sekcji poświęconej historii Kanady, historii Alberty i sztuce nowoczesnej. Bez żadnych wyrzutów sumienia ominęłam część muzeum dotyczącą historii Chin. Dzięki temu miałam więcej czasu na zobaczenie jak żyli rdzenni mieszkańcy Kanady, zajrzałam do tipi, „przejechałam się” pociągiem kolei trans – kanadyjskiej i dowiedziałam się, że gdyby moim przodkowie przyjechali do Kanady na początku dwudziestego wieku, to dostaliby za darmo ziemię.
Posłuchać na żywo kowbojskiej muzyki. Podróżowanie, to smaki, dźwięki, widoki i ludzie. W momencie kiedy uda nam się zaspokoić każdy z naszych zmysłów nasza podróż będzie niezapomniana i moim zdaniem pełna. Jeżeli uważacie podobnie, to koniecznie musicie odwiedzić Ranchamn’s, czyli miejsce gdzie możecie posłuchać kowbojskiej muzyki i potupać nogą do jej dźwięków. Na pewno zobaczycie tam nie jednego prawdziwego kowboja!
Wdrapać się na Calgary Tower. Uwielbiam i boję się wysokości jednocześnie. Jeżeli w danym mieście jest jakiś wysoki punkt obserwacyjny, to szanse są spore, że tam będę. Calgary Tower odwiedziłam w zeszłym roku. Pierwszy raz w życiu zobaczyłam jak wygląda preria z góry i jak nagle, nie wiadomo skąd, wyrastają piękne Góry Skaliste. Widok niezapomniany. Myślę, że warto poświęcić $18 i zobaczyć Cowtown z wysokości 191 metrów.
Banff i Lake Louise, czyli z szybką wizytą w Górach Skalistych. Być w Calgary i nie wyskoczyć, chociaż na jeden dzień w Góry Skaliste, to tak jak być w Calgary i nie zjeść steka, albo nie zobaczyć żadnego kowboja na ulicy. Niektórzy twierdzą, że miejsca te są bardzo komerycjne i nie są to prawdziwe Góry Skaliste. Na pewno jest to niewielki procent z tego co można doświadczyć i zobaczyć w Górach Skalistych. Jedno jest pewne, ten niewielki procent, może Wam zabrać dech w piersiach. Więcej na ten temat napiszę w osobnym poście o moim jednodniowym wypadzie do Banff i Lake Louise.
Zrobić zdjęcie Peace Bridge i rzeźby Wonderland. Wydawać by się mogło, że Calgary to tylko miasto kowbojów, steków i kanadyjska kolebka ropy naftowej. Nic bardziej mylnego, to również miasto w którym można znaleźć nowoczesne formy architektoniczne jak Peace Bridge czy rzeźbę Wonderland. Na Peace Bridge natknęłam się zupełnie przypadkiem podczas jednego z moich biegów wzdłuż rzeki Bow. Słyszałam o nim wcześniej, ale do tej pory nie zapuściłam się w tę część miasta. Dlaczego warto go zobaczyć? Po pierwsze jest on dostępny tylko dla pieszych i rowerzystów, czyli zero samochodów i hałasu. Został on zaprojektowany przez hiszpańskiego architekta Santiago Calatrava. Muszę przyznać, że na mnie most zrobił wrażenie. Wygląda jak szybki, czerwony pociąg, który łączy dwa brzegi.
Będąc w centrum Calgary są spore szanse, że natkniecie się na rzeźbę Wonderland, która znajduje się przed wieżowcem Bow, który jest najwyższym budynkiem w Calgary i najwyższym budynkiem w Kanadzie poza Toronto.
Porozmawiać z mieszkańcem Calgary. Jak najszybciej, najlepiej dowiedzieć się jak wygląda życie w Calgary? Spotkać się z kimś, kto codziennie budzi się w tym mieście! Przez blog poznałam Patrycję, która w Calgary mieszka od dwóch lat. Powiem Wam jedno: fajnie, że tacy ludzie zaglądają na mojego bloga, szkoda jednak, że mieszkają tak daleko.
To jest oczywiście wierzchołek góry lodowej. Liczba miejsce do zobaczenia i zrobienia w Calgary mogłaby urosnąć pewnie do kilkudziesięciu punktów. Im częściej podróżuję po Kanadzie, poznaję nowych ludzi i ich tryb życia, coraz częściej mam wrażenie, że zaczynam być przytłoczona i zmęczona wielkością Toronto. Już niedługo pojawią się moje małe narzekania na temat miasta w którym spędziłam ostatnie 4 lata życia. Jedno jest pewne: Kanada, jako kraj, staje się coraz bardziej bliższa mojemu sercu!
Ewelina | 30 marca 2015
|
Piękne zdjęcia Moniś! Gratulacje
Monika | Author | 15 kwietnia 2015
|
Dzięki 🙂