Dzisiaj mija drugi tydzień moich, ponad, miesięcznych wakacji. Nie mogę uwierzyć w to, że będę miała kolejnych 26 dni wolnego! U mnie nastąpiły małe zmiany, o których napiszę niedługo. Na pewno, mój dzień po powrocie do Kanady będzie wyglądał zupełnie inaczej niż do tej pory. Z jednej strony nie mogę się doczekać jak odnajdę się w nowej rzeczywistości, a z drugiej strony ogarnia mnie lekki lęk.
Ostatnie, tak długie wakacje miałam w 2011, tuż przed wyjazdem do Kanady. Z perspektywy czasu wiem, że nie do końca dobrze wykorzystałam ten okres, ponieważ za bardzo chciałam przyspieszyć pewne sprawy. Mam nadzieję, że nauczona doświadczeniem, nie popełnię tych samych błędów i w spokoju będę robiła rzeczy, które sprawiają mi największą przyjemność. Jak na razie wychodzi mi to dosyć dobrze!
Moje wakacje rozpoczęły się w Paryżu, mieście ikonie. Kiedy, przed wyjazdem, myślałam „Paryż” od razu w głowie widziałam bagietki, wino, ser, pięknie, klasycznie ubrane kobiety, wieżę Eiffla, a w uszach dźwięczała mi muzyka Edith Piaf.
Nie martwcie się, nie będę Wam opisywała Paryża turystycznego. Po pierwsze nasze, moje i Kosy, 5 dni w Paryżu nie pozwoliły nam na zobaczenie wszystkiego, a po drugie googlując słowo „Paryż” pojawia się ponad 8 milionów wyników w 22 sekundy. Mój opis Paryża jest raczej dla osób, które czytają 6757km i bardziej są zainteresowane przebiegiem moich wakacji, niż tym co warto zobaczyć w Paryżu.
Francja elegancja
Samo chodzenie po ulicy było dla mnie wielkim wydarzeniem. Były ku temu dwa powody. Po pierwsze architektura i ilość zabytków sprawiały, że moja głowa i aparat fotograficzny po prostu się przegrzewały. Po drugie próbowałam wyłowić z tłumu perełki, czyli osoby, które są doskonale ubrane, pokażą jak wygląda Francja elegancja, a przede wszystkim mnie zainspirują. Niestety bardzo się rozczarowałam, kiedy po pięciu dniach w Paryżu zauważyłam tylko jedną kobietę za którą byłam w stanie się odwrócić. W przypadku mężczyzn było trochę inaczej. Na ulicy można było zobaczyć o wiele więcej zadbanych mężczyzn niż kobiet. I nie jest to tylko moja opinia, ale Kosy również. Pierwszy mit o Paryżu runął. Może i Paryż jest stolicą mody, ale bardziej tej wybiegowej, niż ulicznej.
Zakrapiany i zadymiony Paryż
Kolejnym zaskoczeniem był wszędobylski alkohol i papierosy. O ile wiedziałam, że Francuzi piją wino codziennie i prawie do każdego posiłku, to nie wiedziałam, że spożywają go na ulicach, w parkach i wszędzie indziej gdzie się da. Po kanadyjskich obostrzeniach dotyczących sprzedaży alkoholu, zajęło mi chwilę zanim przyzwyczaiłam się, że alkohol można kupić i pić wszędzie. Przecierałam oczy ze zdumienia, kiedy w jednym ze sklepów blisko Łuku Triumfalnego padło pytanie czy do kupionego szampana chcemy też kubeczki? Ależ oczywiście! To właśnie w Paryżu, pierwszy raz, w połowie dziesięciokilometrowego biegu piłam szampana na ulicy. Mam wrażenie, że wino i szampan dla paryżan jest jak woda, a alkohol pity na ulicach jest częścią ich kultury. Obok alkoholu, papierosy są jednym z elementów, który od razu rzuca się w oczy, a raczej drażni nozdrza. Francuzi palą jak smoki i pomimo zakazów czuć i widać papierosy prawie wszędzie. Palenie papierosów połączone z kawą czy winem jest jak rytuał, w którym nie można im przeszkadzać.
Szaleni kierowcy i zwariowani piesi
Teraz juz wiem, że mieszkanie w Kanadzie zmienia człowieka. Trzy lata wystarczyły, żeby przyzwyczaić się do tego, że pieszy ma zawsze pierwszeństwo, a kierowcy są raczej spokojni i zrównoważeni. Inaczej wygląda to w Paryżu, gdzie piesi przechodzą na czerwonym świetle, kierowcy trąbią i parkują na żyletki. Po spokojnej Kanadzie, ruch na ulicach Paryża przypominał mi małe zoo.
Rowerowy Paryż
Patrząc na to co dzieje się na ulicach nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że rowery są tak popularne w Paryżu. Oczywiście, jeżdżąc na dwóch kółkach trzeba również zaopatrzyć się odpowiednią dawkę agresji i zdecydowania, którą posiadają kierowcy oraz piesi. W inny przypadku nasza przygoda z dwoma kółkami może zakończyć się dosyć szybko. Żeby tego było mało, na palcach jednej ręki mogłam policzyć ilość rowerzystów w kaskach. Nie wiem czy wynikało to z ich dbałości o fryzurę, a może po prostu lubią życie na krawędzi?
Bardzo popularne w mieście zakochanych są rowery publiczne, które można wypożyczyć za śmieszne pieniądze. Jak przystało na turystów lubiących adrenalinę nie mogliśmy odmówić sobie takich wrażeń. Okazało się, że rower stał się dla nas jedną z najlepszych form poruszania się po mieście.
Turystyczny Paryż
Ilość zabytków, muzeów może przyprawić o ból głowy. Po kilku dniach zwiedzania i chodzenia po mieście czułam się przytłoczona ilością rzeczy do zobaczenia oraz turystami (pomimo, że byłam jednym z nich). Turystyczny Paryż jest dosyć męczący. Będąc jednak pierwszy raz w tym mieście nie można sobie odmówić pikniku na Polach Marsowych, szampana na wieży Eiffla, obejrzenia kabaretu Moulin Rouge, wizyty w Luwrze, spaceru wzdłuż Sekwany oraz jazdy na rowerze, która wyzwoli ukryte pokłady adrenaliny we krwi.
Zabrakałoby dnia żeby zobaczyć wszystkie eksponaty w Luwrze. To co zaskoczyło mnie najbardziej, to turyści, którzy pozowali i robili sobie zdjęcia z obrazami. Prawie każdy chciał mieć selfie z Monna Lisą…
I jeszcze trochę Paryża mniej turystycznego
Mały jest ten świat
Pisanie bloga ma niewątpliwie swoje plusy. Dzięki temu, że od prawie dwóch lat piszę jak wygląda życie na emigracji i nie tylko, w Paryżu spotkałam się z Olgą, która od prawie roku zmaga się z francuską rzeczywistością. Fajnie było posłuchać jak wygląda paryskie życie od kuchni, a nie tylko z perspektywy turysty, który wpada z wizytą. Pozdrowienia dla Olgi i do zobaczenia, gdzieś:)
Au revoir!
Stolica Francji budzi wiele emocji. Jak dla mnie jest to miasto, które można kochać, albo nienawidzić. Pierwsze dni w Paryżu były jak zauroczenie. Zachłysnęłam się nim i próbowałam odnaleźć wszystkie dobre rzeczy o których słyszałam. Spodziewałam się, że Paryż rzuci mnie do swoich stóp i będzie jednym z tych miast, do których będę chciała powracać. Okazało się jednak, że jak zazwyczaj to bywa z miłością od pierwszego wejrzenia, nie widzi się minusów, które wychodzą po dłuższej znajomości. Na pewno 5 dni w Paryżu to zdecydowanie za mało na poznanie całego miasta, wystarcza to jednak na pooddychanie paryskim powietrzem i zdecydowanie czy nadajemy na tych samych falach.
Endżi | 12 września 2014
|
Uwielbiam Twoje subiektywne podejście do podróży i też zawsze interesują mnie zakątki mniej turystyczne,czekam na kolejne posty 🙂
gapowiczka | 15 września 2014
|
Dzięki Endżi! Na pewno będą następne:)
Endżi | 22 września 2014
|
Ja dziękuję za pocztówkę 🙂
Monika | 22 września 2014
|
Bardzo proszę:)
Beata | 12 września 2014
|
Piękne zdjęcia ale wracaj do „naszej” spokojnej Kanady, bo ja tu tęsknię!
gapowiczka | 15 września 2014
|
Wielkie dzięki Beata! Powrót w październiku, odezwę się jak już będę na miejscu. Pozdrowienia ze słonecznej Warszawy.
Kasia w Krainie Deszczowców | 21 września 2014
|
zazdroszcze mega dlugiego urlopu! Ostatni taki mialam na studiach 🙂 Twoje uwagi na temat Paryza sa swietne. Mnie osobiscie Paryz meczy ale tak jak i wszelkie wielkie miasta (starzeje sie). Ostatnio unikam ich jak ognia i wakacjuje sie z dala od tlumow.
Przybywaj do Dublina – tu tez mamy takie rowery miejskie i tez za grosze a na dodatek prawie wszyscy jezdza w kaskach i w kamizelkach odblaskowych (ale piesi tez przechodza na czerwonym swietle)
Monika | 22 września 2014
|
Do Dublina, na pewno zagoszczę któregoś dnia. Dam Ci wcześniej znać, to może pozaklinasz trochę pogodę;) Pozdrowienia.
Kasia w Krainie Deszczowców | 22 września 2014
|
ale to tylko dziala jak sie mnie odwiedza osobiscie 🙂
Monika | 27 września 2014
|
Na pewno dam Ci znać jak będę miała takie plany 🙂
Dorota | 19 listopada 2014
|
Cudowne zdjęcia, uwielbiam Paryż, a Ty go tak pięknie pokazałaś.
Monika | Author | 19 listopada 2014
|
Dzięki Dorota. Na pewno będę chciała kiedyś do niego wrócić, ale wtedy ugryzę go z innej strony. Mniej turystycznej.
Ania | 24 września 2015
|
Ech, Paryż…
fajne zdjęcia, zwłaszcza te z Luwru 😉
Monika | Author | 25 września 2015
|
Dzięki Ania! Następnym razem jak wpadnę do Paryża to z chęcią ominę te wszystkie turystyczne miejsca i zobaczę inną stronę tego miasta. Pozdrowienia