Mam nadzieję, że jeszcze Was nie zanudziłam moją fascynacją Vancouver. Obiecuję, że jak na razie będzie to ostatni wpis o tym mieście. Tym razem zasypię Was zdjęciami, które razem z Kosą zrobiliśmy w trakcie dwudziestominutowego lotu nad miastem. Miłego oglądania!
Nie ma żadnej ochrony, na pokład samolotu można wnieść dosłownie wszystko
Pan pilot wyjaśnił nam wszystkie zasady bezpieczeństwa dosyć szybko. Jego pierwsze pytanie brzmiało: potraficie pływać? Drugie: potraficie latać?
Trudno jest opisać start na wodzie, porównałabym go trochę do startu na gąbce. Nie wiem skąd to porównanie, bo nigdy nie startowałam na gąbce…
I w końcu Vancouver z lotu ptaka. Myślę, że nie wymaga to dodatkowego komentarza.
Podejście do lądowania
Tym lataliśmy
Mam nadzieję, że kiedyś uda nam się powtórzyć lot hydroplanem:)
Grażka | 13 kwietnia 2014
|
Jak ja lubie ogladac swiat z lotu ptaka.Cudowne uczucie.Zdjecia rewelacja.Dzieki za te mozliwosci podrozowania.Duzy buziak.
Monika | 14 kwietnia 2014
|
Dzięki wielkie. Ściskam
juwik | 14 kwietnia 2014
|
Piekne widoki, To miasto naprawde wydaje sie byc magicznym miejscem. Coraz bardziej chce mi sie tam pojechac :)!
Monika | 14 kwietnia 2014
|
Oj naprawdę warto!
Monika | 15 kwietnia 2014
|
Część z nich jest Twoja:)
Jolanta | 9 lutego 2017
|
Fantastyczny blog, oglądam z zapartym tchem…
Monika Grzelak | Author | 22 lutego 2017
|
Dzięki! 🙂