KANADYJSKIE LIFESTORY
 

Decyzje, które zmieniają nasze życie

35 dni poza domem, 30 godzin w samolotach i około 25 000 km na podróżniczym liczniku. Tak w skrócie podsumowałabym mój pracowy początek roku, który zakończyłam w Edmonton, czyli w mieście w którym wszystko się zaczęło.

Moja wizyta w Edmonton nastroiła mnie dosyć sentymentalnie. Zaczęłam przypominać sobie swoje początki w Kanadzie i decyzje, które tak bardzo zmieniły moje życie. Podejmując je trzy lata temu, nie miałam pojęcia jaką zaczynam podróż, jak ona przebiegnie i jak się zakończy. Dalej nie znam wszystkich odpowiedzi, bo dalej jestem w jej trakcie. Znam już jednak kilka faktów, które sprawiły, że jestem tu gdzie jestem, otoczona ludźmi o których istnieniu nie miałam pojęcia kilkadziesiąt miesięcy temu.

Spacerując po Edmonton przypominałam sobie swoje pierwsze emocje, które zaczęły budować mój własny obraz Kanady. Byłam zszokowana jak wszystko jest rozległe, że na ulicach nie widać ludzi i jak bardzo centrum miasta róźni się od centrum Warszawy do którego tak bardzo byłam przyzwyczajona.

Przed wyjazdem do Kanady starałam się jak najwięcej dowiedzieć o mieście w którym miałam spędzić najbliższy rok swojego życia. Niestety wyobraźnia minęła się z rzeczywistością. W momencie, kiedy przełknęłam pigułkę rozczarowania, wiedziałam, że nie zmienię miasta w którym ledwo co wylądowałam. Jedynym rozwiązaniem była zmiana lokalizacji. Do tej decyzji dojrzewałam około dwóch tygodni. Jak na osobę, która dopiero co przyjechała do Kanady był to skok na główkę do metrowego basenu. Nie przejmowałam się tym w ogóle. Wszystko mi mówiło, że żyje się tylko raz. Jeżeli już teraz jestem rozczarowana, to rozczarowanie to będzie rosło i sprawi, że moja przygoda z Kanadą nie będzie najlepszym wspomnieniem. Postanowiłam wszystko na jedną kartę, spakowałam (ponownie) walizkę i wyjechałam do Toronto.

Siedząc w samolocie z Edmonton do Toronto poziom adrenaliny w mojej krwi sięgał zenitu. Nie wiem skąd, ale czułam, że jest to słuszna decyzja, która zmieni mnie jako człowieka. Liczyłam się z faktem, że Toronto zje mnie na surowo. Na szczęście, dzięki wsparciu bliskich mi osób dostawałam nowy zastrzyk energii do walki. Oni we mnie wierzyli, więc dlaczego ja nie miałam wierzyć w siebie? Liczyłam się z tym, że w każdym momencie moja przygoda z IEC może zakończyć się wcześniej. Nie traktowałabym tego jako porażkę. Jako porażkę traktowałabym strach przed realizacją marzeń.

Podejmowanie decyzji jest częścią naszego życia. Robimy to codziennie. Niecodziennie jednak wywracamy wszystko do góry nogami. Skok na głęboką wodę sprawia, że w naszych głowach przechodzi tornado, które burzy spokój zostawiając tysiące myśli. Wyobraźnia połączona z tym co niewiadome sprawia, że nie jeden reżyser pozazdrościłby nam kilku scenariuszy. Nigdy nie jesteśmy w stanie przewidzieć tego co nastąpi, ważne jest jednak żeby próbować kreować swoją rzeczywistość i mieć wspomnienia, bo tych nam nigdy nikt nie zabierze.

Written by

Osiem lat temu postanowiłam zamknąć swoje, dosyć, poukładane życie w Polsce i przez rok pomieszkać w kraju który ludziom kojarzy się z zimnem, liściem klonowym i pięknymi krajobrazami. Moją przygodę z Kanadą rozpoczęłam w Edmonton, skąd po trzech tygodniach, przeniosłam się do Toronto, gdzie dalej mieszkam. Ciągle szukam nowych wrażeń i bodźców. Jestem uzależniona od podróżowania, fotografowania, a moja lista rzeczy do zrobienia rośnie z każdym dniem. Zapraszam do polubienia 6757km na facebooku i śledzenia co dzieje się w Kraju Klonowego Liścia. A dzieje się sporo! Monika

Latest comment
  • Oby nigdy nie zabrakło Ci tej zyciowej odwagi i oby ona pomagała w wyborach prawidłowej drogi.Sciskam

LEAVE A COMMENT

%d bloggers like this: