KANADYJSKIE LIFESTORY
 

Wiosna znaleziona – Vancouver

Już tak dawno nie logowałam się na blog, że zapomniałam nawet hasła…Kajam się bardzo i postaram się nadrobić zaległości. Usłyszałam już, że chyba się rozleniwiłam i że straciłam zapał. Oświadczam wszem i wobec, że nie jestem leniwa, no może czasami, a zapał mam cały czas, tylko niekiedy muszę walczyć z rozpraszaczami.

Niestety brak wiosny za oknem i zeszłotygodniowa choroba, no dobrze nie będę dramatyzowała – przeziębienie, spowodowały, że mój komputer nie był w ogóle włączony. Moim zadaniem było leżenie w łóżku i powtarzanie czynności: branie tabletek, mierzenie temperatury, drzemki i oglądanie kolejnego ulubionego serialu: Walking Dead.

Zanim łóżko złapało mnie w swoje szpony, to spędziliśmy super tydzień w Vancouver i Whistler. Dokładnie 4 000 km i dwie strefy czasowe od domu plus z wiosną, która była już tam pełną gębą.

Lot trwał około 5 godzin i jak tylko mogę to wybieram miejsce przy oknie. Daje mi to błędne poczucie kontroli. Jednym z minusów jest wyjście do toalety, kiedy trzeba przeciskać się przez dwie osoby siedzące obok i przepraszać z miłym uśmiechem na twarzy, tylko dlatego, że chce się iść siusiu. Wracając do miejsca przy oknie, to przyznam szczerze, że pierwszy raz w życiu widziałam taki widok z samolotu: góry Rockies, które ciągnęły się przez około 10 minut lotu. Naprawdę robiło to wrażenie. Wyglądały one jak małe górki, kiedy w rzeczywistości każda z nich ma około 2 tysiący metrów i więcej. Po złapaniu oddechu doleciałam do Vancouver. Widząc położenie hotelu i dodatkowo mając taki widok z okna zakochałam się w tym mieście od razu.

Bliskie położenie Azji spowodowało, że ponad 30% społeczeństwa to Azjaci, którzy znani są z zupełnie innego trybu życia niż Amerykanie. Od samego rana mijało się osoby biegające, jeżdżące na rowerach, albo rolkach. Pomaga im w tym pewnie pogoda, która jest o wiele łaskawsza niż w Toronto, ale wiadomo, że głównym powodem dla którego ludzie siedzą w domu jest lenistwo albo brak garderoby, bo ponoć nie ma złej pogody. Jest tylko nieodpowiednia odzież.

Vancouver jest ponoć dosyć deszczowym miastem. Ja tego nie doświadczyłam, bo przez cały pobyt nie spadła, ani jedna kropla deszczu!. Grzechem byłoby nie skorzystać z takiej dawki energii po kilku miesiącach zimy. Rowery są idealnym sposobem na obejrzenie miasta w dosyć szybkim czasie. Wypożyczyliśmy dwa kółka na cały dzień i ruszyliśmy w trasę. Nasze pedałowanie zaczęliśmy od Stanley Park, który leży tuż przy Pacyfiku. Odkryliśmy też możliwość robienia zdjęć panoramicznych w naszym aparatach, więc dostaliśmy małego szału. Kończąc wakacje mieliśmy łącznie 600 fotek. Wiadomo, że część z nich nie daje się do niczego, ale dobrze jest obudzić w sobie duszę podróżnika;)

Vancouver Kolumbia Brytyjska Kanada Vancouver Kolumbia Brytyjska Kanada Vancouver Kolumbia Brytyjska Kanada Vancouver Kolumbia Brytyjska Kanada Vancouver Kolumbia Brytyjska Kanada

Trochę jak San Francisco

Vancouver Kolumbia Brytyjska Kanada

Po 45 minutach jazdy dobrze jest zrobić sobie mała przerwę i naładować baterie na kolejne 45 minut. Idealnym sposobem jest 1,5 h drzemka na plaży. Postawiliśmy rowery (nie były zapięte na szyfrowy zamek) i po obudzeniu się nadal stały! Jak dla mnie cud…

Vancouver Kolumbia Brytyjska Kanada

Vancouver Kolumbia Brytyjska Kanada

Tak naprawdę gdzie nie spojrzeć widok jest bajkowy i powoduje, że człowiek się trochę zawiesza i nie jedyną rzeczą, którą chce robić to spać, jeść i być na świeżym powietrzu.

Vancouver Kolumbia Brytyjska Kanada Vancouver Kolumbia Brytyjska Kanada

Byliśmy ostatnimi osobami, które oddały rower na koniec dnia! Jak już się za coś płaci, to trzeba wykorzystać maksymalnie! Nawet jeżeli rower stałby pod ścianą…Idealnym sposobem na zakończenie dnia po rowerowaniu jest zimne piwo!

 

Następny dzień to wizyta w akwarium, gdzie największe wrażenie zrobiły na mnie nie ryby, rekin czy delfiny, które były bardzo w porządku, ale kino 4D! Nigdy nie wiedziałam, kiedy zostaniemy ochlapani wodą, ukłuje nas coś w plecy, albo „złapie” za nogę. Jedynym „problemem” w akwarium była masa dzieci. W pewnym momencie miałam wrażenie, że dzieci jest więcej niż ryb. „Kochane” szkraby!

Vancouver Kolumbia Brytyjska Kanada

Przed ruszyniem w drogę „zahaczyliśmy” jeszcze Capilano Park, gdzie znajduje się wiszący most długi na 140 metrów. Most zawieszony jest 70 metrów nad rzeką Capilano i sięga pod pachę Statule Wolności.Vancouver Kolumbia Brytyjska Kanada

Vancouver Kolumbia Brytyjska Kanada

Po rozbujaniu wiszącego mostu ruszyliśmy w kierunku Whistler, to właśnie w tej miejscowości odbywały się wszystkie narciarskie zawody podczas Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Vancouver, w 2010 roku. Jest to niewielka miejscowość otoczona górami, gdzie głównym celem jest zjeżdżanie z góry na dół na różnych sprzętach i zaszywanie się wieczorem w jakimś barze ze szklanką czegoś dobrego, po to żeby kolejnego dnia powtórzyć ten sam rytuał

Vancouver Kolumbia Brytyjska Kanada

Vancouver Kolumbia Brytyjska Kanada

Pierwszego dnia byłam jedną z ostatnich osób zjeżdżających ze stoku. Nie ze względu na późne rozpoczęcie zjazdu. Towarzyszyła mi 5 letnia dziewczynka i mniej więcej 7 letni chłopiec, którzy zostali zwiezieni z góry przez ratowników. Mnie niestety nie chcieli zabrać i musiałam pomęczyć się sama.

W Whistler znajduje się też gondola, która łączy ze sobą dwie góry: Whistler i Blackcomb. To co jest w niej niesamowitego, że odległość pomiędzy dwoma słupami pomiędzy którymi zawieszona jest kolejka to 3,03 km. Przejażdżka trwa 11 minut i naprawdę ma się wrażenie jakby było się w chmurach. Niestety widoczność drugiego dnia była mocno ograniczona, więc zjeżdżanie z góry dla osoby tak „zaawanasowanej” jak ja graniczyło z cudem. W związku z tym skapitulowałam i oddaliłam się do pobliskiej kawiarni na małe co nieco.

Vancouver Kolumbia Brytyjska Kanada

Wyjazd powoli zaczął dobiegać końca. Vancouver pożegnało nas pięknym słońcem, natomiast Toronto przywitało nas zimnym powietrzem. Powrót do rzeczywistości zawsze jest ciężkim doświadczeniem. Myślę, że kilka dni wolnego po urlopie byłoby idealnym pomysłem. Tak na wszelki wypadek, żeby nie dostać szoku. My niestety zaraz po przyjeździe w nocy musieliśmy dzielnie wstać i pomaszerować do pracy z głową pełną widoków i nogami pełnych siniaków (mówię o sobie).

 

Written by

Osiem lat temu postanowiłam zamknąć swoje, dosyć, poukładane życie w Polsce i przez rok pomieszkać w kraju który ludziom kojarzy się z zimnem, liściem klonowym i pięknymi krajobrazami. Moją przygodę z Kanadą rozpoczęłam w Edmonton, skąd po trzech tygodniach, przeniosłam się do Toronto, gdzie dalej mieszkam. Ciągle szukam nowych wrażeń i bodźców. Jestem uzależniona od podróżowania, fotografowania, a moja lista rzeczy do zrobienia rośnie z każdym dniem. Zapraszam do polubienia 6757km na facebooku i śledzenia co dzieje się w Kraju Klonowego Liścia. A dzieje się sporo! Monika

Latest comment
  • Juz sie nie moge doczekac wycieczki do Vancouver! Jak tam pieknie … .

LEAVE A COMMENT

%d bloggers like this: